Magdalena Stępień zyskała popularność po udziale w piątej edycji programu "Top Model". Później zrobiło się o niej głośno przez rozstanie z piłkarzem, Jakubem Rzeźniczakiem.
W lipcu 2021 roku na świat przyszedł syn modelki i piłkarza - Oliwier. Niestety rodzice usłyszeli od lekarzy przykrą diagnozę - u dziecka wykryto rzadki nowotwór wątroby.
Magdalena na jakiś czas zniknęła z mediów społecznościowych, całkowicie poświęcając się na ratowanie życia malucha. Zorganizowała m.in. zbiórkę pieniędzy na leczenie Oliwierka w Izarealu.
Rzeźniczak jednak nie poparł tego pomysłu, twierdząc, że syn ma zapewnioną odpowiednią opiekę medyczną w Polsce. Niestety Oliwier przegrał walkę z chorobą i odszedł mając zaledwie roczek.
Od tamtej pory matka dziecka pogrążona jest w żałobie.
Choroba Oliwierka, niestety, szybko rozprzestrzeniła się i zabrała naszego Aniołka tutaj, na Ziemi Świętej, w Izraelu. Czujemy niewyobrażalny ból, ale i ogromną wdzięczność za każdy dzień jego życia. Było tych dni dokładnie 376
Magdalena Stępień wczoraj po raz pierwszy podzieliła się w sieci zdjęciem białego nagrobka, na którym umieszczono radosną fotografię Oliwiera i wzruszający tekst: "Mój kochany aniołku dzieli nas tylko czas".
Kiedyś ktoś mi powiedział, piekło nie istnieje. Mylił się, ja obecnie przez nie przechodzę
Magdalena Stępień szczerze o żałobie po śmierci synka
W rozmowie z portalem Ohme.pl Magdalena opowiedziała o trudnym procesie żałoby, dzięki któremu zupełnie przewartościowała swoje życie.
"Opowiadając o swojej żałobie, chcę dziś przede wszystkim powiedzieć ludziom, żeby doceniali to, co mają. Bo my wszyscy mamy taką tendencję do narzekania: Nie posiadam tego, a tamtego mi jeszcze brakuje. Matki narzekają, że dzieci płaczą im w nocy, że nie chcą jeść. Co ja bym dziś dała za jedną nieprzespaną noc więcej z Oliwierem..." - mówi smutno modelka.
Mimo że aktualnie korzysta z pomocy psychologa, to nadal nie pogodziła się ze śmiercią syna.
Tak, spotykam się z psychologiem raz lub dwa razy w tygodniu. Dużo się modlę. To trzyma mnie przy życiu, bez tej modlitwy nie dałabym rady. Psycholog towarzyszy mi w żałobie, ale i tak mam poczucie, że pustka po dziecku pozostaje... Na zawsze. To jest taki ciężar, który trudno się dźwiga. Wiele matek mówi, że mnie podziwia. Prawda wcale nie jest taka, że jestem silna. Wieczorami non stop płaczę. Tęsknię za małym, wspominam go
Stępień wróciła też wspomnieniami do traumatycznej chwili, w której dowiedziała o odejściu Oliwierka i zrozumiała, że już nie ma dla niego szans. Po tym, jak dosłownie umarł jej na rękach, ciężko jest powrócić do rzeczywistości.
Myślałam, że umrę z bólu. To był taki ból w sercu, że tego się nie da opisać, człowiek tylko myśli: "Zaraz umrę, zaraz będę z nim". Nic mi nie pomagało...
Teraz w powrocie do codzienności pomaga jej praca, jednak zdarzają się momenty, że gdy wraca pamięć o dziecku, musi wyjść do łazienki, aby się wypłakać. "To jest ciągła walka o każdą godzinę, żeby się tylko nie załamać" - dodaje.
Bardziej nazwałaby to egzystencją, aniżeli życiem, które znała sprzed żałoby.
Gdyby nie znajomi, którzy wyciągają mnie na kawę, na obiad, to cały czas siedziałabym w domu. Nie potrafię teraz żyć, nie potrafię się cieszyć. Nawet jak na chwilę uśmiechnę się, to od razu przychodzą łzy, bo już go nie ma
Magdalena przyznaje, że do samego końca nie traciła nadziei, że wydarzy się cud.
On cierpiał tylko trzy dni. Mój synek był cały czas radosny, do końca
Na koniec szczerze zaapelowała do wszystkich rodziców.
"Doceniajcie każdą chwilę, nie narzekajcie, że dziecko płacze i nie śpi w nocy. Ja bym oddała wszystko, żeby nie spać w nocy, a cieszyć się i mieć Oliwiera obok. Trzeba uważać, jak się żyje, trzeba mieć pokorę i wdzięczność za życie i za dzieci, które są z nami blisko. Życie jest kruche, a choroba może przyjść nagle. U nas przyszła nagle, bo Oliwier urodził się zdrowym dzieckiem. Zachorował, a po jego śmierci dla mnie życie się skończyło" - przekonuje Stępień.
Zobacz też:
Magda Stępień postawiła synkowi nagrobek. Poruszający cytat obok zdjęcia Oliwierka
Magda Stępień o stanie zdrowia synka. "Gdy jest poddawany narkozie, nie mogę powstrzymać łez"
Marcin Hakiel na randce z nową ukochaną. Dzieci są już nią zachwycone! "Kaśka niech żałuje"


