Gwiazda "Kuchennych rewolucji" przestrzegała już przed kupowaniem śledzi w polskich supermarketach ze względu na ogromną ilość tasiemców, które zawierają.
Teraz próbuje nauczyć, jak przygotować wigilijnego karpia, żeby nie śmierdział mułem i nie miał ości. Sposób wydaje się bardzo prosty.
Restauratorka po karpia jeździ zazwyczaj pod Oświęcim. Tylko tam, jak mówi, dostać można rybę niemal bez ości - krzyżówkę karpia węgierskiego z królewskim. Do tego głowy i oczy, z których kucharze jej restauracji robią galaretę.
Jaki jest jej sposób na karpia bez ości?
"Najpierw należy go marynować przez całą noc w glinianym garnku, w soli i płatkach cebuli. Potem zanurza się go w jajku z odrobiną wody, następnie w bułce tartej z dodatkiem mąki ziemniaczanej. Tak przygotowany karp powinien dostać lekkiego klapsa, żeby odpadł nadmiar panierki. Następnie trzeba go szybko usmażyć. Wrzuca się go na wrzący głęboki tłuszcz - olej rzepakowy - i wtedy zaczyna się zachowywać jak pączek. Rośnie, bo w panierce są jajka. Robi się wokół niego bułeczka, dzięki czemu zaczynają zanikać ości. Wtedy należy zmniejszyć temperaturę, żeby się nie spalił. Zwykle trzymam karpia w podciśnieniu przez pięć minut, wtedy małe ości zanikają. Tak przygotowanego karpia można jeść jak ciasto" - chwali Gessler w wywiadzie dla "Gazety Wyborczej".
A wy jakie macie patenty na dobrego karpia?


***
Zobacz więcej materiałów:







