Choć dużo pracowała, bo nie tylko występowała ze swoim recitalem, ale też z kabaretem Old Spice Girls, to nigdy nie zapominała o badaniach kontrolnych. Lidia Stanisławska przywiązuje bowiem dużą wagę do profilaktyki i zdrowia.
Co 2 lata robiła mammografię. Niestety, gdy niedawno poddała się kolejnemu badaniu, okazało się, że ma zmiany nowotworowe...
- Ta wiadomość spadła na mnie jak grom z jasnego nieba. Nie spodziewałam się takiego wyniku. Na początku cały mój świat runął. "Dlaczego ja?", zadawałam sobie pytanie. Przecież tak często się badam. "Dzięki regularnym badaniom zmiana nie jest duża", odpowiedział lekarz onkolog, "trzeba jednak szybko działać". Teraz, kiedy oswoiłam się z diagnozą, zaczęłam mieć nadzieję,chyba dzięki temu, że optymizm życiowy mnie nie opuszcza - mówi "Życiu na gorąco".
Artystka zdecydowała się o tym opowiedzieć, by innym uświadomić, że częste badania mają sens, bo wychwycenie choroby we wczesnym stadium zwiększa szanse na powrót do zdrowia i na życie.
- Dzięki temu, że nie robię z tego tajemnicy, dużo moich koleżanek wykonało diagnostykę, chociaż przez lata to ignorowały. Osoby publiczne też chorują, ale ich głos ma znaczenie dla pozostałych. Dzięki ujawnieniu swojej choroby Kora miała wpływ na to, że lek na raka jajników jest dziś refundowany. A przykład Anny Seniuk i Ireny Santor dodaje innym otuchy, wiary i nadziei na wyleczenie - mówi.
Lidia Stanisławska ma to szczęście, że nie jest sama ze swoimi problemami. Ma wspaniałego i opiekuńczego męża, który wspiera ją w każdej sytuacji. Towarzyszy na każdym kroku i przy wszystkich badaniach, które przechodzi w Instytucie Onkologii.
Wkrótce piosenkarka podda się operacji, a potem dalszemu leczeniu. Dziś apeluje: - Drogie panie, zapomnijcie o strachu. Złamcie powszechnie panującą zasadę ‘wolę nie wiedzieć’ i badajcie się często - namawia.
*** Zobacz więcej materiałów:
