Lech Wałęsa ma spore problemy finansowe i wcale tego nie ukrywa. Niedawno zamieścił w sieci ogłoszenie, w którym oświadczył, że poszukuje pracy. Zareklamował się jako "doświadczony przywódca i świetny mówca", który chce "dzielić się swoją wiedzą i doświadczeniem".
Mimo że mam emeryturę prezydencką, ale też czuję, że chcę się dzielić swoją wiedzą i doświadczeniem w budowaniu dobrego imienia Polski w świecie. Spotykałem się z przywódcami państw, z królami, z Papieżem, chętnie przekażę doświadczenia i wiedzę w polskich firmach, wezmę udział w ich promocji na świecie, by budować realną wartość polskiej gospodarki
Zamieścił też propozycję stawki. Za 1-2 godzinne spotkania miał zażyczyć sobie około 20 tysięcy złotych, ale zaznaczył, że możliwa jest negocjacja ceny.
Teraz Wałęsa był gościem w programie Kuby Wojewódzkiego, gdzie rozwinął temat poszukiwania pracy.
Do tego momentu dla mnie były najważniejsze polityka, patriotyzm, Polska. Pieniądze w ogóle mnie nie obchodziły. Tylko że miałem dobrą pozycję, te pieniądze same do mnie przychodziły. Teraz tak się stało, że moja pozycja jest trochę gorsza
Dodawał, że na to wszystko nałożyła się sytuacja pandemiczna i już całkiem pogorszyła jego sytuację finansową. Bardzo chce wykonywać jakieś prace za opłatą, nie bierze pod uwagę próśb o pomoc. Nie ma wyjścia, zrelacjonował, że zostało mu na koncie jedynie 5 tysięcy złotych...
Ja nie będę prosił, nie będę żebrał, więc muszę w jakiś sposób zarobić. Już na elektryka mało się nadaję, bo jednak te 77 lat, to już nie ma tej kondycji
Co zatem mógłby robić? Co robi najlepiej? Odpowiedział krótko:
Dobre wrażenie przy robotach odpłatnych
Mówił, że "naprawdę potrzebuje żyć na jakimś poziomie" i podziękował Wojewódzkiemu za zaproszenie do programu. Przyznał, że dzięki występowi na wizji nieco podreperował swój budżet, ale to wciąż za mało. Poważnie odczuwa brak pieniędzy, a przez to polityka, którą do tej pory się pasjonował, musi zejść na drugi plan. Nie wymaga wiele.
Ja mam niskie potrzeby, ale dobrze, jak parę groszy jest w kieszeni

Nawiązywał też do swojej kariery politycznej i pośrednio do kontrowersji wokół jego osoby.
Mój punkt widzenia jest inny od teorytyków. Ja nie mam nic przeciwko teorii, ale praktyczne rzeczy, które wykonywałem, są podejrzane. Całe podejrzenie wynika z tego, że osiągałem takie rzeczy, że aż nie można w to uwierzyć
Wspominał, że był w grupie, która planowała strajk w sierpniu 80' i to właśnie jego Borusewicz wyznaczył na przewodniczącego akcji.
On mnie wystawił, żeby bezpieka mnie zamknęła albo był tak mało strategiczny
Opowiadał, że bezpieka pilnowała go całymi dniami i nocami, był bezustannie podsłuchiwany. Ale dzięki swojemu sprytowi i taktyce przechytrzył wszystkich. A to nie koniec.
Gdybym nie zakończył strajku, dałbym przepustkę ZOMO, żeby nas wynieśli ze stoczni. (...) Trzeba było przejść ze strajku stoczniowego na solidarnościowy. I ja tego dokonałem
Przez te wszystkie lata mógł zawsze liczyć na żonę. Danuta Wałęsa pozostawała w cieniu męża, zajmowała się domem, rodziną. Niestety, na stare lata wcale nie cieszą się sobą, nie prowadzą spokojnego życia we dwoje. Gdy zostają sami w domu, dochodzi do spięć.
Kłócimy się przede wszystkim wtedy. Jak były dzieci, to mieliśmy problemy z dziećmi, więc to była piękna rodzina. A teraz, jak nie ma dzieci, to szukamy zaczepki

Jest dumny ze swoich osiągnięć, ale zdaje sobie sprawę, że zapłacił też wysoką cenę. Życie poświęcił polityce, przez to nie miał czasu dla najbliższych. Przegapił wiele ważnych momentów.
Ja przez tę cholerną politykę nie widziałem, jak dzieci dorastają, nie pomagałem. Ten kontakt nie był właściwy, brak było ojca (...). Straciłem rodzinę. Nie pożyłem sobie nic. Bez przerwy podsłuchy, walki, areszty. Jeszcze na koniec nie mam pieniędzy
Mimo to niczego nie żałuje. Podsumował, że w tych dużych sprawach "wszystko mu się udało".
Zobacz również:











