"Kuchenne rewolucje" w Gorzowie
Bar Agata funkcjonuje w Gorzowie Wielkopolskim od połowy lat 60. Po słynne pierogi i kotlety jajeczne ustawiały się tam swego czasu kolejki. Pani Marzenna, szefowa kuchni, przepracowała w tym miejscu ponad 40 lat. Na początku lat 90. właścicielem lokalu został klub sportowy kobiecej piłki nożnej Stilon. Bar zaczął świecić pustkami, pojawiły się problemy finansowe. Prezes klubu doszedł do wniosku, że sytuację może uratować menedżer i zatrudnił pana Bogdana.
Z "Kuchennych rewolucji" mogliśmy dowiedzieć się, że mężczyzna zajmuje się dozorem kucharek zarabiających najniższą krajową, czyli około 2 tys. złotych na rękę. Panie pożaliły się Magdzie Gessler, że właściciel nie wypłaca im pensji i zalega nawet za trzy, cztery miesiące.
Bar Agata w Gorzowie Wielkopolskim po "Kuchennych rewolucjach"
Wizyta Magdy Gessler zakończyła się sukcesem. Gdy restauratorka wróciła po czterech tygodniach, chwaliła potrawy przygotowane przez panią Marzenę i jej córkę Agnieszkę. Okazało się jednak, że panowie nie wyciągnęli lekcji ze spotkania z gwiazdą i wciąż nie wypłacają personelowi pieniędzy.
Nie wstyd wam? - pytała Gessler prezesa i menedżera.
Dla mnie to jest porażka. Myślałam, że mogę wam pogratulować, cieszyć się razem.


Po programie dostało się prezesowi i menedżerowi od internautów. W opiniach na stronie baru Agata wielu wyraziło swoje oburzenie postawą właściciela, nazywając go "cwaniakiem i januszexem". Pojawiła się również informacja, że pani Marzenna zmarła po tym, jak rzekomo zwolniono ją z lokalu. Pracę miała stracić rzekomo również jej córka Agnieszka. Wszystkim tym informacjom zaprzeczył właściciel.


Opinie internautów na temat pana prezesa i menedżera są bardzo krytyczne po programie "Kuchenne rewolucje". Wielu zapewnia, że nie odwiedzi już baru Agata:
Za brak szacunku do pracowników oraz za zwolnienie córki śp. Pani Marzeny na pewno tam nie zawitam - można przeczytać.
Oszuści i januszexy. Wstyd... jak można nie płacić pracownikom... Życzę, by PIP i sanepid Was zniszczył.
Jak można nie docenić finansowo kogoś, kto ciężko pracuje na zysk tego miejsca??? Żal, że ta Pani zmarła, to ona była sercem i duszą tego miejsca.
Jak można komuś w tych czasach płacić najniższą krajową... Jeszcze bezczelnie mówiąc, że tak się wszędzie płaci... Przecież to chore. Niech pan menadżer sobie pożyje za najniższą krajową, to mu ten fałszywy uśmieszek z gęby zniknie szybko. 40-letnia pracownica... Współczuję temu klubowi, że ma taką kadrę zarządzającą. Niech pani ziemia lekką będzie pani Marzenno. ŚP.
Takich komentarzy jest cała masa...
Zobacz też:
Afera w "Kuchennych rewolucjach": Masz ją zwolnić!
Polacy kupują mniej. Powodem rosnące ceny

Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl