Reklama
Reklama

Kuba Wojewódzki i Michał Figurski uniewinnieni!

Kuba Wojewódzki (50 l.) i Michał Figurski (41 l.) zostali uniewinnieni od zarzutu znieważenia rzecznika Głównego Inspektoratu Transportu Drogowego Alvina Gajadhura. Sąd uznał, że satyra rządzi się "innymi prawami".

Powodem zarzutów była audycja Radia Eska Rock z maja 2011 r., w której padły słowa: "zadzwońmy do Murzyna" i sugestie, że telefon rzecznika GITD działa w "buszmeńskiej sieci dla czarnych".

Prezenterzy używali m.in. zwrotów: "krajowy rejestr Murzynów" oraz "audycję dzisiejszą sponsoruje warszawski oddział Ku Klux Klanu".

Rada Etyki Mediów oceniła, że doszło do drastycznej demonstracji ksenofobii, a prowadzący znieważyli Gajadhura obraźliwymi i rasistowskimi sformułowaniami. Radio zostało ukarane przez KRRiT za ten program karą 50 tys. zł.     

Reklama

Prokuratura Rejonowa Warszawa Praga-Południe oskarżyła W. i F. z artykułu kodeksu karnego, przewidującego karalność znieważenia osoby lub grupy ludności z powodu jej przynależności narodowej, etnicznej, rasowej, wyznaniowej albo z powodu jej bezwyznaniowości - grozi za to do trzech lat więzienia.

Proces, który ruszył w marcu br., toczył się niejawnie, bo Gajadhur, jako pokrzywdzony, nie zgodził się na jawność rozpraw. Jego matka jest Polką, ojciec Hindusem - on sam od urodzenia mieszka w Polsce.    

Jak ustaliła PAP, prokuratura i oskarżyciel posiłkowy wnosili o karę ograniczenia wolności oraz zadośćuczynienie finansowe dla Gajadhura. Obrona wnosiła o uniewinnienie, powołując się na satyryczną konwencję audycji.     

Choć wypowiedź była obraźliwa, sąd uznał, że "nie wypełniono znamion czynu zabronionego, gdyż był to program satyryczny, a nie informacyjno-publicystyczny".

Sędzia Magdalena Garstka-Gliwa dała wiarę oskarżonym, iż ich intencją nie było znieważenie rzecznika, a zatem nie działali w tzw. zamiarze bezpośrednim.   

Zarazem przyznała, że Gajadhur mógł czuć się znieważony, ale sąd inaczej niż on ocenił zachowania podsądnych, uznając że nie powinien on być "przewrażliwiony".

"Pokrzywdzony powinien umieć ocenić, co jest satyrą, a co szerzeniem rasizmu" - oświadczyła sędzia Garstka-Gliwa.

Jej zdaniem nie doszło do szerzenia rasizmu, bo audycja była satyrą na pewne zachowania.    

"Każdy przeciętny słuchacz od razu zorientował się, że to kabaret, a nie program informacyjno-publicystyczny (...), że 'warszawski oddział Ku Klux Klanu' i 'buszmeńska sieć' nie istnieją i że to satyra" - argumentowała sędzia.

Według niej postacie wykreowane w tej audycji przez Wojewódzkiego i Figurskiego "parodiują pewne cechy i posługują się karykaturą".

"Stali słuchacze są przyzwyczajeni do tej konwencji" - podkreśliła sędzia, dodając, że "pewne rzeczy były na granicy dobrego smaku", ale nie jest to przestępstwo.

Pełnomocnik Gajadhura mec. Krzysztof Wąsowski jest zaskoczony wyrokiem i zapowiedział już apelację. Jego zdaniem doszło do przestępstwa.

Wojewódzkiego i Figurskiego czeka inny proces - za znieważenie Ukrainek.

Nawiązując do wygranego przez Ukrainę meczu ze Szwecją na Euro 2012, showman mówił m.in., że "zachował się jak prawdziwy Polak" i "wyrzucił swoją Ukrainkę". Figurski dodał: "Gdyby moja była chociaż odrobinę ładniejsza, to jeszcze bym ją zgwałcił". KRRiT za ten program nałożyła na radio karę 75 tys. zł.

PAP/pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Kuba Wojewódzki | Michał Figurski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy