Niedawno w mediach społecznościowych na profilu jednej z brytyjskich klinik medycyny estetycznej pojawił się wpis, z którego wynikało, że księżna Kate stosuje tzw. baby botoks, czyli małe dawki toksyny botulinowej.
Post został opatrzony zdjęciami Kate "przed i po", które miały na celu wykazanie różnicy w jej wyglądzie.
W komentarzach, jak można było się spodziewać, rozgorzała dyskusja na ten temat. Jedni zgadzali się z tezą kliniki, inni twierdzili, że firma chce się wybić na wizerunku księżnej i spreparowała zdjęcia.
Co ciekawe, po niedługim czasie post ze zdjęciami księżnej zniknął z profilu kliniki.
Jak się okazuje, stało się tak najprawdopodobniej po interwencji przedstawiciela rodziny królewskiej.
Ale to nie wszystko! Rzecznik Pałacu Kensington postanowił również skomentować całą sprawę.
W wywiadzie dla "The New York Post" zdementował, jakoby Kate stosowała botoks, nawet w małych dawkach.
Oprócz tego wyraźnie zaznaczył, że członkowie rodziny królewskiej nie występują w reklamach ani klinik medycyny estetycznej, ani żadnych innych produktów czy usług.

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd: