Reklama
Reklama

Książę William i księżna Kate zrewolucjonizują monarchię? Wyciągnęli wnioski z karaibskich wpadek

Książę William (39 l.) i księżna Kate (40 l.) są przyzwyczajeni do tego, że wszędzie, gdziekolwiek się pojawią, są witani życzliwie i serdecznie. Karaiby okazały się wyjątkiem. Książęca para dawno nie doświadczyła tylu przejawów niechęci w tak krótkim czasie.

Książę William i księżna Kate właśnie wrócili z oficjalnej wizyty na Karaibach. Na tym obszarze znajduje się 11 państw, należących do Brytyjskiej Wspólnoty Narodów. Książęca para reprezentuje królową, która w tym roku obchodzi platynowy jubileusz panowania, a jej stan zdrowia nie pozwala już na dalekie podróże. Niestety, powitanie, jakie zgotowały im Jamajka i Belize dalekie było od serdecznego. 

Reklama

Inna sprawa, że książę i księżna Cambridge niejednokrotnie swoim zachowaniem przywodzili na myśl epokę kolonialną, tak jak choćby w Trench Town, gdzie ściskali ręce ubogim dzieciom przez druciane ogrodzenie. 

Scena, gdy stali w limuzynie, prowadzonej przez ciemnoskórego szofera też sprawiała wrażenie żywcem wyjętej z czasów kolonialnych. Jak się potem okazało, przy tym konkretnie pojeździe upierał się generał, dowodzący paradą, ponieważ było to ten sam Land Rover, którym w 1994 roku podczas wizyty na Jamajce przemieszczali się królowa Elżbieta II i książę Filip.  Niestety, ani wtedy ani teraz z ust przedstawicieli monarchii nie padły za to oczekiwane przez wszystkich przeprosiny za kolonializm i niewolnictwo. 

William i Kate szykują rewolucję

To, czego książę i księżna Cambridge doświadczyli w Belize i na Jamajce, sprowokowało ich do głębszych refleksji. Książę William wydał oficjalne oświadczenie, w którym podzielił się swoim przeczuciem, że „dni monarchii na Karaibach są policzone”, ponieważ, jak stwierdził, nie jest rolą brytyjskiego monarchy mówienie ludziom, jak mają żyć i jakich wyborów dokonywać. 

Po powrocie do Wielkiej Brytanii książę stwierdził, że czas przeprowadzić rewolucję w rodzinie królewskiej i skierować skostniałą monarchię na nowoczesne tory. Na początek podjął decyzję o okrojeniu personelu przysługującego następcy tronu.  Póki następcą tronu jest książę Karol, nic się nie da zrobić, jednak książę William zapowiada, że gdy obejmie stanowisko księcia Walii po ojcu, zadowoli się znacznie mniejszą liczbą pomocników niż obecne 137 osób. 

William i Kate ujawnili, że zamiast nich chcą zatrudnić niewielki, góra sześcioosobowy personel, również dlatego, że z czasem planują odchodzić od hucznych podróży służbowych  o bogatej oprawie na rzecz kameralnych wizyt, takich jak niedawne odwiedziny księżnej Kate w Kopenhadze.  Jak ujawnia informator magazynu „The Sun”:

Zobacz też: 

W domu w Skolimowie dochodzi do awantur? Mieszkanka wyznała prawdę

Miss Universe przytyła i mierzy się z hejtem w sieci

POMAGAMY UKRAINIE

***

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy