Reklama
Reklama

Książę Lubomirski narzeka na swoje barwne życie: "Po balach głowa boli"

Wprawdzie tytuły szlacheckie od ponad 100 lat nie mają w Polsce formalnego znaczenia, jednak wciąż wiążą się z prestiżem, a, w zestawieniu z rodzinnym majątkiem, także przywilejami. Jak wynika z najnowszego wywiadu, udzielonego przez księcia Jana Lubomirskiego-Lanckorońskiego, jednym z nich jest nazywanie pracą zupełnie innej działalności niż u większości ludzi.

Książę Jan Lubomirski-Lanckoroński od kilkunastu lat dokłada starań, by zostać "polskim royalsem". Przy każdej okazji chwali się swoimi koneksjami na brytyjskim dworze, chętnie wypowiada się na temat obowiązującego wśród arystokracji "dress-code" i oprowadza po swoich włościach. 

Jan Lubomirski-Lanckoroński ma nie tylko tytuł, lecz także majątek

25 lat temu Lubomirskiemu udało się odzyskać rodzinną posiadłość nad jeziorem Lubiąż w Lubniewicach. Od tamtego czasu włożył wiele wysiłku w pieczołowite odtworzenie zabytkowych wnętrz. 

Reklama

Pracy było sporo, bo zamek liczy 100 komnat, a otaczający go park też wymaga troskliwej ręki. Nie jest to jedyna rezydencja, jaką dysponuje książę. W Warszawie na ulicy Muranowskiej 6 znajduje się należący do niego Pałac Murano. Tam właśnie książę Lubomirski udzielił wywiadu dziennikarce portalu Blask Online. 

Książę Jan Lubomirski: tym zajmuje się na co dzień

Jak dał do zrozumienia, jego codzienność polega głównie na działalności charytatywnej, uświetnianiu wraz z małżonką, hrabianką Heleną Mańkowską różnych gal oraz opromienianiu kultura wysoką. To właśnie nazywa pracą, chociaż, jak wynika z jego wypowiedzi, kolejne pracochłonne zajęcie, jakim jest organizacja życia towarzyskiego, czasem staje jej na przeszkodzie:

"Bale do rana zdarzają się jednak rzadko, bo potem... głowa boli. I nie można wrócić do pracy...To się trochę zmieniło, jeżeli chodzi o to pojęcie, jak dawniej myślano o arystokracji. My jednak więcej pracujemy i angażujemy się, więc na to trzeba mieć czas. Nie można balować aż tak dużo, chociaż... czasami jest to bardzo przyjemne. Nie ukrywam więc, że bywa i tak, ale to raczej w sezonie karnawałowym. Zaś część bali, które urządzamy, ma swój charakter bardziej charytatywny. Zbieramy podczas nich pieniądze na odpowiednie cele, między innymi na Zakon Rycerzy Maltańskich, którego członkami jest nasza rodzina i to od ponad 500 lat". 

Książę Jan Lubomirski polubił sławę

Jak lubi w wywiadach podkreślać książę Lubomirski, szlachectwo trzeba mieć nie tylko w herbie, ale przede wszystkim w sercu. Dlatego wraz z żoną chętnie angażuje się w działalność dobroczynną. Jak tłumaczył w "halo tu polsat”:

"To też jest odpowiedzialność. Nie tylko tytuł zdobi człowieka, ale człowiek powinien zdobić tytuł". 

Książęca para kontynuuje także misję swoich przodków w zakresie krzewienia kultury. Hrabianka Mańkowska w prowadzonym przez siebie ośrodku w Szczawnicy regularnie urządza Wiedeńskie Koncerty Noworoczne, a jej mąż organizuje bale, na które zaprasza wybitne osobistości z różnych środowisk. Jak chwalił się podczas karnawału, dla swoich gości jest gotów osobiście doglądać bigosu, nawet to późnej nocy. W rozmowie z Blask Online kokieteryjnie zapewnia, że w gruncie rzeczy jego życie nie różni się od codzienności "zwykłych" ludzi:

"Jeżeli chodzi o tak zwane "normalne" życie, bywa to życiem nieco innym niż normalnie, ale też mamy dzieci, prowadzimy dom, wyjeżdżamy na wakacje i tak dalej... Przede wszystkim też angażujemy się w bardzo dużo różnych wydarzeń". 

Zobacz materiał promocyjny partnera:
Halo! Wejdź na halotu.polsat.pl i nie przegap najświeższych informacji z poranka w Polsacie.

Zobacz też:

Żona księcia Lubomirskiego długo nie wiedziała o swoich korzeniach. Dopiero wtedy pojęła

Lubomirscy znów chwalą się zamkiem. Całkiem jak u Windsorów..?

Tak mieszka książę Jan Lubomirski. Posiadłość robi wrażenie

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Jan Lubomirski-Lanckoroński | Helena Mańkowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy