Krzysztofowi Rutkowskiemu niejeden może pozazdrościć pewności siebie i samozadowolenia. "Detektyw" utrzymuje, że ma na swoim koncie wiele sukcesów zawodowych i przekonuje, że to on rozwiązał największe zagadki, z którymi rzekomo nie radziła sobie nawet policja.
Kilka miesięcy temu zaangażował się przy głośnej sprawie zaginięcia Ewy Tylman. Miał różne hipotezy co do tego, co się mogło stać z dziewczyną. Ostatecznie poinformował, że 26-latka zginęła w wyniku nieszczęśliwego wypadku.
"Od początku postawiłem tezę, że Ewy Tylman należy szukać w wodach Warty. Mamy ostateczne zakończenie tej sprawy i wszelkie inne niedorzeczne hipotezy postawione przez poznańską policję i prokuraturę są już nieaktualne. (...) Adam Z. nie udzielił pomocy Ewie Tylman, która będąc pod wpływem bardzo dużej ilości alkoholu, wpadła do rzeki. Winą jest alkohol a nie zamierzone działanie. Nie ma tu motywu doprowadzenia do zabójstwa" - tłumaczył.
Teraz okazuje się, że nie tylko on jest taki utalentowany. Dryg do zawodu detektywa ma także jego ukochana, Maja Pilch. Pracuje w jego firmie i angażuje się przy wielu trudnych wydarzeniach.
"W ostatnim czasie Maja bardzo dużo pracowała, można powiedzieć w całej Europie. Bardzo mi pomagała, ponieważ ciągle jesteśmy w drodze, na granicy życia i śmierci. Jeśli chodzi o zaangażowanie Mai - powiem, bez fałszywej skromności - jest najlepsza" - chwali się Krzysztof w "Fakcie".
Na dowód ma wielki sukces partnerki. Podobno to nie policjanci, a właśnie ona zatrzymała jednego z najbardziej poszukiwanych polskich przestępców, Piotra K. Poleciała za nim do Anglii i, jak relacjonuje Rutkowski, "zatrzymała go sama".
"Niewielu ludzi z biura 'Rutkowski' potrafiłoby zrobić, to co ona. Zaszczepiłem w niej adrenalinę. Maja bierze się za każdą robotę wykonywaną przez biuro. Tak się angażuje, że za bardzo się tym przejmuje. 'Mózg oderwał mi się od czaszki' - tak mówi, gdy jakaś sytuacja nie wychodzi. A ja ją proszę, żeby się nie przejmowała" - opowiada "detektyw".
Dajecie temu wiarę?
Zobacz również:










