Reklama
Reklama

Krzysztof Krawczyk wciąż przeżywa tragedię. Wspomnienia wróciły

Krzysztof Krawczyk dalej nie może otrząsnąć się z tej tragedii. Teraz wspomnienia wróciły, także te, które dotyczą wyborów życiowych muzyka.

Mija miesiąc, od kiedy 43 letni Robert, syn menedżera i zarazem przyjaciela Krzysztofa Krawczyka (sprawdź!), Andrzeja Kosmali, odebrał sobie życie. 

Tłem decyzji były transakcje kryptowalutowe, w jakie zaangażował się mężczyzna, zawodowo związany z sektorem finansowym.  Niedawno w Poznaniu odbył się pogrzeb Roberta. Artysta wziął w nim udział. 

"Zamilkłem, bo nie mogę dojść do siebie" - napisał Krawczyk w mediach społecznościowych. 

Reklama

Ta tragedia także w nim poruszyła wspomnienia. Robert był obecny w życiu Krzysztofa Krawczyka właściwie od urodzenia - z jego ojcem zna się bowiem od 46 lat. 

W 1980 roku to Kosmala wpadł na pomysł, by Krawczyk nagrał płytę z piosenkami dla dzieci. Napisał teksty, a Krawczyk skomponował muzykę. Wiosną 1980 roku artysta z muzykami studyjnymi oraz zespołem Gang Marcela (sprawdź!) i młodymi wykonawcami - Agnieszką Siemasz i Marcinem Zdrojowym - weszli do Studia Polskich Nagrań. 

Płyta była gotowa, tytuł - "Niki w krainie techniki" - też. Ale co z okładką? 

"Co będziemy daleko szukać?" - rzucił Krawczyk - "Do Marcina i Agnieszki dokoptujemy nasze dzieci: mojego Krzysia i dzieci Andrzeja: Joannę i Roberta". 

Sesję w Ogrodzie Saskim realizował Marek Karewicz. Niestety, Robert Kosmala nie chciał stanąć do zdjęcia. Wtulił się w ramiona mamy i nie pozwolił się wyrwać. Marek Karewicz machnął ręką: 

"Iza, to ustaw się z nimi, w końcu ty też wyglądasz jak dziecko!" 

I nacisnął przycisk migawki. Okładkę tej zapomnianej dziś płyty Krzysztof Krawczyk przypomniał w swoich mediach społecznościowych. Robert Kosmala i jego syn, Krzysztof junior, są w jednym kadrze... 

Krzysztof junior był owocem miłości Krzysztofa Krawczyka i Haliny Żytkowiak. Rodzice, zajęci karierą, tuż po urodzeniu oddali go pod opiekę babci - mamy artysty. Potem los rzucił ich do USA. 

Kilkuletni Krzyś poszedł do szkoły, Halina Żytkowiak szukała pracy, a Krawczyk śpiewał w knajpach i próbował robić międzynarodową karierę. Rodzina się rozpadła. Krawczyk wrócił do Polski z Ewą Trelko (kelnerką poznaną w barze w Chicago), syn z matką najpierw został w USA, ale potem zamieszkał w Polsce z ojcem i Ewą. 

W 1988 roku mieli wypadek samochodowy. Krzysztof Krawczyk omal nie stracił życia, a Krzysztof junior do dziś zmaga się z padaczką. Jest na rencie. Mieszka ze stryjem w małym mieszkaniu po babci na tyłach ulicy Piotrkowskiej w Łodzi. 

"Jest dorosły, ale brakuje mu ojca. Widziałem łzy radości w jego oczach, kiedy sławny Krzysztof przyszedł na jego występ i zobaczył jak śpiewa ze Studiem Integracji. Wiem, ze wspólnie nagrali płytę, która czeka na wydanie" - mówi w rozmowie z "Życiem na gorąco" Krzysztof Cwynar, opiekun artystyczny Studia Integracji.  

Kto wie, może udałoby się powtórzyć pomysł sesji zdjęciowej na płytę w Ogrodzie Saskim? Pokazać ojca i dorosłego syna, którzy, mimo niesprzyjających życiowych okoliczności, bardzo się przecież kochają...  

***
Zobacz więcej materiałów wideo: 

Życie na gorąco
Dowiedz się więcej na temat: Krzysztof Krawczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama