Krzysztof Jackowski dał się poznać jako wielbiciel katastroficznych wizji. Chociaż „Super Express” oszacował sprawdzalność jego przepowiedni na zaledwie 20 proc., Jackowski, co zrozumiałe, woli wspominać te, które się w jakimkolwiek stopniu sprawdziły, jak proroctwa dotyczące Arabskiej Wiosny w 2011 roku, czy zmianę na stanowisku premiera Polski w 2016 roku. Szczyci się też tym, że przewidział wojnę w Syrii i pandemię koronawirusa
Ma też sukcesy z zakresie proroctw ekonomicznych. W 2007 roku w wywiadzie dla „Głosu Pomorza” przewidywał krach bankowy i kryzys finansowy, na wiele miesięcy przed upadkiem banku Lehman Brothers, który wstrząsnął gospodarką światową.
Krzysztof Jackowski nie ma dobrych wieści
Ostatnio prorok z Człuchowa zasłynąć przepowiednią dotyczącą inflacji. Na swoim wideoblogu przekonuje, że politycy mijają się z prawdą, twierdząc, że wzrost cen, który obserwujemy, jest normalnym zjawiskiem:
Oni już wiedzą, że to się szybko nie skończy. Próbuje się łączyć te podwyżki cen z jakimiś prawami rynku. Ale to się kupy nie trzyma. W mojej ocenie, tą szalejącą drożyzną rząd wystawia rachunek za narastające przez dekady długi. I to długi światowe. Ten kryzys ma podłoże znacznie wykraczające poza to, co działo się w Polsce, czy nawet w Europie. Jesteśmy tylko częścią globalnego planu wprowadzania „nowego ładu” na świecie. I ten proces, który podkręca ceny, potrwa jeszcze jakiś czas. Ludzkość zubożeje, by mógł zostać wprowadzony pewien „reset finansowy”. I to jest robione świadomie i z premedytacją.
Według Jackowskiego, szalejąca inflacja może potrwać nawet 3,5 roku. A 2 tygodnie temu pokusił się o prognozę dotyczącą wzrostu cen energii. Wspominał wtedy, że rząd zdecyduje się na formę rekompensaty, w postaci bonów energetycznych:
To mogą być talony na różne produkty np. na surowce kopalne. Właśnie kupowałem węgiel na zimę. Jego cena wynosiła 1,4 tys. zł za tonę, a jeszcze niedawno to było 700 zł. Mamy tu więc 100-procentową podwyżkę.
I rzeczywiście, przepowiednia Jackowskiego zyskała potwierdzenie. Wiceminister finansów Piotra Patkowski zapowiedział właśnie, że taki bon zostanie wprowadzony:
To będzie taki bon energetyczny, który ma amortyzować wzrastające koszty ciepła, prądu, gazu i benzyny. Nie będziemy tego wiązać z rachunkami Polaków, Polacy będą w ramach własnych decyzji zastanawiali się, na co przeznaczyć te środki. Chcemy zamortyzować te koszty, które teraz rosną, ale nie chcemy wiązać Polakom rąk. To będzie kwota zależna od wielkości gospodarstwa domowego, wypłacana co miesiąc.
Tylko, czy żeby przewidzieć takie decyzje trzeba być koniecznie jasnowidzem? Jak sugeruje sam Jackowski, wystarczy wsłuchać się w nastroje społeczne:
Przecież niezadowolenie będzie rosło, więc trzeba będzie jakoś kontrolować emocje na ulicy. Wrócimy trochę mentalnie do PRL-u, gdy stało się dwie noce po jakiś towar, aby ostatecznie cieszyć się z byle zakupu. Aby tylko zrealizować talon. Człowiek wtedy tak się cieszył, że udało mu się dostać jakiś reglamentowany towar…
Zobacz też:Węgrowska trafiła do szpitala. Walczy o dzieckoDemi Rose w samej siateczce! Zrobiło się gorąco"Łukaszenka bardzo obawia się unijnych sankcji"



***
Więcej newsów o gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo,
wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE Pomponik.pl








