Katarzyna Glinka (43 l.) spotykała się z chłopakami i porównywała ich do taty, ale żaden z nich takiego porównania nie wytrzymywał. Kiedy spotkała Jarosława, zrozumiała, że była w błędzie.
Bardzo chroni swoją prywatność, ale ostatnio zrobiła wyjątek. Katarzyna Glinka na Instagramie zamieściła zdjęcie ze swoim ukochanym tatą, Kazimierzem.
"Człowiek, po którym odziedziczyłam wiarę w to, że w życiu można osiągnąć to, o czym się marzy i siłę do pokonywania przeszkód" - napisała aktorka pod zdjęciem.
Pod koniec czerwca minęła szósta rocznica jego odejścia. Katarzyna wciąż nie może pogodzić się z tym, że już nigdy nie zobaczy ukochanego taty. Był dla niej ideałem mężczyzny.
- Miał wiedzę humanistyczną, duszę artysty, a wykonywał zawód ekonomisty. Żył na swoich zasadach - zdradza gwiazda "Barw szczęścia".
Marzyła, by w dorosłym życiu spotkać właśnie takiego mężczyznę, choć... nie wierzyła, że jest to możliwe.
Spotykała się z chłopakami i porównywała ich do taty, ale żaden z nich takiego porównania nie wytrzymywał.
Kiedy spotkała Jarosława, zrozumiała, że była w błędzie. Wysportowany, przystojny, z głową do interesów i pasją do sportów ekstremalnych. I też ekonomista z wrażliwą duszą.
Tak samo jak niegdyś jej tata do wszystkiego doszedł własnymi siłami. Kazimierz Glinka założył w Dzierżoniowie biuro rachunkowe, które świetnie prosperowało. Po jego odejściu z powodzeniem prowadzi je brat aktorki.
Jarosław też wolał pracować na swoim. Sześć lat temu porzucił świat korporacji. Założył firmę, która zajęła się organizacją ekstremalnych biegów z przeszkodami Runmageddon.