Andrzej Łapicki to legenda kina i jeden z bardziej cenionych aktorów w historii kina. Pod koniec swojego życia zrobiło się jednak o nim głośno głównie z powodu zawirowań w życiu prywatnym.
Gwiazdor związał się bowiem z młodszą o sześć dekad Kamilą Mścichowską, którą zresztą nieco później poślubił. Ich związek wzbudzał ogromne emocje, a od plotek w branży wręcz huczało.
Łapicki nic sobie jednak z tego nie robił...
"Cała Polska zna mój ostatni samobójczy krok, to znaczy pojęcie za żonę młodej dziewczyny. Powiedziałem: narzekajcie sobie, a ja ożenię się, ponieważ nie zgadzam się na starość i co mi zrobicie" - mówił w "Polityce" Łapicki.

Po ślubie zaczęły się jednak pojawiać informacje, że ich związek zaczął trawić kryzys. Potem doszło do najgorszego i Andrzej Łapicki zmarł 21 lipca 2012 roku.Kamila w książce "Łapa w Łapę", której publikację zatrzymała rodzina aktora, pisała, że wraz z mężem nie "przewidywali jego śmierci".
Po pogrzebie Kamila musiała mierzyć się z kolejnymi krzywdzącymi plotkami. Złośliwi twierdzili bowiem, że ta była z aktorem wyłącznie dla dóbr materialnych.
Po śmierci Łapickiego na jaw wyszło jednak coś szokującego. Okazało się, że Andrzej tuż przed śmiercią zmienił testament i wszystko zapisał córce. Wdowa została z niczym...

A mowa m.in. o trzypokojowym mieszkaniu o pow. 57 mkw. na warszawskim Mokotowie, samochodzie i sporych oszczędnościach, które oszacowano na około milion złotych.
Potem Kamila niemal zapadła się pod ziemię. Dopiero niedawno tabloidy dowiedziały się, że Mścichowska zajęła się pisaniem o teatrze, prowadziła też blog o tej tematyce w sieci.
Do tego, gdy tylko może, ucieka z Polski do ukochanej Hiszpanii. Tam odnajduje dawno utracony spokój...
Zobacz też:
Co się stało z wdową po Łapickim?











