Reklama
Reklama

Justyna Kowalczyk została z niczym. Smutne słowa siostry

Siostra Justyny Kowalczyk (35 l.) nie kryje, że sportsmenka jest w kiepskiej formie i nie do końca potrafi odnaleźć się w nowej sytuacji. "Mimo że jest sławna i ma pieniądze, to jej współczuję" - mówi.

O zakończeniu kariery sportowej mówiła już kilka razy. Dla sportu poświęciła wszystko: rodzinę, przyjaciół, czas, zdrowie i siebie. Przez 25 lat nie było jej dla nikogo. - Sport były całym moim życiem. Teraz pozostanie mi tylko chodzenie na nartach dla przyjemności - wzrusza się mistrzyni olimpijska. Ale nie to jest najbardziej poruszające w jej historii, a rodzinna tajemnica, o której mało kto wie...

Justyna nie miała jeszcze roku, kiedy lekarze powiedzieli rodzicom, że córka ma niewielkie szanse na przeżycie. Powodem była poważna infekcja wirusowa układu pokarmowego. Ale już rok później dwuletnia Justynka wspinała się na plastikowych nartach z tatą na Śnieżnicę. - Córkę uratował ruch - zdradza jej ojciec Józef Kowalczyk.

Reklama

- Tylko ona wie, ile razy w ciągu swoich 35 lat pokonała drogę z nieba do piekła i z powrotem. Najbardziej końca jej kariery nie mogła doczekać się mama Janina. Gdy córka skończyła 30 lat, zaczęła ją przekonywać, żeby dała sobie spokój z nartami. Powtarzała jej, że ma pomyśleć o sobie i założeniu rodziny.

I przyszedł taki moment, że Justyna zrozumiała, że biegi nie są już dla niej najważniejsze. Początkiem takiej zmiany było załamanie nerwowe, które przeszła w 2014 roku po nieudanym związku, ciąży i poronieniu. Gdy zawiódł ją ukochany mężczyzna, przestała być wesołą i ufną.

- Siostra jest zmęczona fizycznie i psychicznie. Ostatnie lata startów były z jej strony poświęceniem - mówił jej brat Tomasz, kardiolog.

Justyna obawia się tego, co ją teraz czeka. Chociaż ma mieszkania w Krakowie, Zakopanem i w Warszawie, żadne nie jest jej prawdziwym domem. Ten wciąż jest w Kasinie Wielkiej, u rodziców. Marzy, by teraz żyć w cieniu. Łapie się na tym, że ciągle mówi o rodzinie i dzieciach. Bo poza sukcesami nie ma nic.

- Justyna powinna zacząć żyć - mówi jej siostra Ilona. - Życzę jej, żeby poukładała sobie życie. Mimo że jest sławna i ma pieniądze, to jej współczuję. Nie chciałabym być w jej sytuacji - dodaje. Rodzina Justyny wierzy, że sportsmenka spotka wreszcie kogoś, kto jest jej wart. I kto na nowo odbudowuje jej zaufanie do mężczyzn...

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy