Grudniowe kwalifikacje do sprintu w Davos - 53. miejsce na 69 zawodniczek. Zbyt słaby wynik, by wziąć udział w zawodach.
W kolejnym tygodniu narciarka sama zrezygnowała z udziału w zawodach Pucharu Świata. - Już od drugiego tygodnia sezonu wiem, że Puchar jest dla mnie stracony - przyznała w wywiadzie dla portalu sportowego, dodając, że "jest już starsza, a jej ciało słabsze".
- Nie jestem w stanie dać z siebie wszystkiego, bo blokują mnie piszczele. Na pewno po mnie nie spływa to wszystko, o czym opowiadałam w czerwcowym wywiadzie - wyznała, usprawiedliwiając swoją słabą formę.
Choć obiecała, że weźmie udział w niektórych zawodach, zdaje sobie sprawę, że to już finisz jej kariery.
Tak, jestem bardzo naiwna
W pamiętnym wywiadzie sportsmenka ujawniła, że przeżyła załamanie nerwowe po nieudanym związku. Wyznała, że była w ciąży, poroniła, do tego zawiódł ją ukochany mężczyzna, dla którego zmieniła całe swoje życie, przenosząc się do Warszawy z zamiarem podjęcia pracy w redakcji sportowej TVP.
Niestety, jej plany rozwiały się. Straciła ciążę, a ukochany przerwał romans. Justyna pogrążyła się w rozpaczy.
- Lepiej było dostać kopa w wieku lat trzydziestu niż po czterdziestce albo po pięćdziesiątce - mówi narciarka w wywiadzie udzielonym dla styczniowego numeru "Pani".
- Coś się skończyło, coś się zaczęło. Skończyła się młodość. Zaczęła dorosłość. Ale już chyba nie będę nigdy taką wesołą i ufną kobietą, jaką byłam kiedyś. Choć pewnie pozostanę bardziej naiwna niż 90 proc. osób - twierdzi.
Ta naiwność, do której się przyznaje, wynika z tego, że przez lata żyła pod kloszem. Trenując intensywnie, nie miała okazji poznawać nowych ludzi, zakochać się w mężczyźnie spoza sportowego świata. Oddała swoje serce temu, który zawsze był blisko i zapewniał, że jest dla niego kimś ważnym. Srodze się zawiodła...
Pytana przez dziennikarkę, czy jest gotowa na nowe znajomości, wyznaje: - Na pewno nie jestem zamknięta, ale bliskich relacji nie buduje się w ciągu tygodnia czy dwóch, a tych powierzchownych nie lubię.
Nie chciała odpowiedzieć na pytanie, czy jest podrywana przez mężczyzn i jakie są jej oczekiwania wobec potencjalnego partnera.
- Nie myślałam o tym już od bardzo dawna - ucięła temat.
Zamiast mężczyzny - pies!
Nerwowa reakcja Justyny nie dziwi psycholog Danuty Janickiej. Specjalistka twierdzi, że po zawodzie miłosnym, który sportsmenka przeżyła, trudno jej będzie znów zaufać mężczyźnie.
- Dopiero gdy sport przestanie być całym jej życiem, gdy zacznie pracować, np. w telewizji, będzie miała więcej okazji do zawierania nowych znajomości, także damsko-męskich. Z czasem spotka kogoś, kto nie będzie patrzył na nią jak na mistrzynię nart, ale na zwyczajną kobietę. Musi odbudować poczucie własnej wartości, by w związku poczuć się szczęśliwą - kwituje Janicka.
Póki co towarzyszem Justyny jest pies Marian. Dostała go od brata lekarza.
Zobacz również:
