Julia Wróblewska zaszczepiona
Julka Wróblewska postanowiła pochwalić się w sieci fotką i relacją ze szczepienia. Poinformowała fanów, że przyjęła preparat Pfizera, zapewniła że nie bolało i obiecała zdać relację z ewentualnych skutków ubocznych.
Po 1 dawce! Nawet nie bolało, byłam zdziwiona, że tak szybciutko poszło! Dam Wam znać jak będę czuć się po - przyjęłam Pfizer.
Młoda aktorka zaznaczyła także jasno, co myśli o teoriach spiskowych i przeciwnikach szczepień. Uprzedziła, że wszelkie "fake newsy" i "foliarstwo będzie blokować. Pod postem wyłączono komentarze. Czyżby prztyczek w nos w stronę starszych koleżanek, takich jak Edyta Górniak czy Violetta Kołakowska, z domu Kołek, które przekonują że pandemia to bzdura i Bill Gates chce zabijać ludzi?
PS: Będę blokować za rozsiewanie fake newsów i foliarstwa. Każdy ma prawo szczepić się bądź nie, ale nie będę tolerowała fałszywej „wiedzy” tutaj.
Julia Wróblewska szczerze o chorobach
Nikogo nie powinno dziwić, że Wróblewska postanowiła pokazać w sieci szczepienie i opisać wrażenia z nim związane. Aktorka od dawna przedstawia fanom bardzo osobiste aspekty swojego życia, a zwłaszcza często opowiada o swoich problemach zdrowotnych. Julia Wróblewska cierpi na zaburzenia osobowości i przyjmuje leki, by móc codziennie funkcjonować.
Są różne zaburzenia, różne choroby i nie wszystko to depresja. To dopiero stygmatyzacja. Ja cierpię na zaburzenie osobowości. Nie mówię jeszcze jakie, bo to zaburzenie jest stygmatyzowane [...] Mogę być w świetnym humorze, a za chwilę ryczeć, nie wiadomo dlaczego
Aktorka na początku wstydziła się swoich problemów, ale teraz liczy na to, że ośmieli inne chore osoby i pomoże w zwalczaniu stygmatyzowania.
Kiedy dowiedziałam się o mojej diagnozie, wstydziłam się tego. Chodziłam po cichu do psychologa i psychiatry
