
Johnny Depp porzucił dla niej Vanessę Paradise, swoją wieloletnią partnerkę i matkę dwójki dzieci. Ślub wzięli w 2015, w 2016 sfinalizowali rozwód, a w 2018 zaczęła się publiczna walka i wyciąganie brudów.
Głównym orężem Heard w sądzie były nagrania oraz ślady pobić, które miałyby być dowodami na to, że słynny aktor znęcał się nad żoną. Wielu podejrzewało jednak blondynkę o daleko posuniętą manipulację, ponieważ siniaki na jej twarzy pojawiły się magicznie zaraz przed rozprawą...
Przez serię procesów Heard zapewniała, że nie zależy jej na pieniądza, a skromne 7 milionów, które chce wywalczyć od byłego męża, z radością przekaże na cele charytatywne pomagające "takim jak ona" ofiarom domowej przemocy. Ostatecznie sąd nakazał Deppowi wypłacenie tej kwoty aktorce, która zdążyła przekonać do siebie ławę przysięgłych.
Teraz sytuacja drastycznie się zmieniła - na wniosek aktora nowojorski sąd sprawdzi, czy wspomniane 7 milionów faktycznie trafiło na organizacje "American Civil Liberties Union" oraz szpital dziecięcy w Los Angeles, tak jak obiecywała gwiazda "Aquamana".
Depp sądzi, że jego była żona przekazała fundacjom tylko część tej kwoty, resztę zostawiając dla siebie. Teraz obie organizacje będą zmuszone pokazać dokumentację udowadniającą, że Heard faktycznie dokonała darowizny. Możliwe że już niedługo krętactwa aktorki ujrzą światło dzienne, co podobno bardzo cieszy jej byłego męża.
Zobacz również:












