Kiedy dwa lata temu dziennikarka zapytała ją o upodobanie do czarnych strojów, odpowiedziała: "Jakoś nie mogę wyjść z żałoby. Najlepiej czuję się w czerni, najspokojniej".
Dzisiaj, gdy od śmierci Edwarda Kłosińskiego minęły ponad cztery lata, aktorkę w kolorze innym niż czerń można zobaczyć w... sztuce "Biała bluzka".
"Myślę, że to potrzeba płynąca prosto z serca, ale też sygnał dla mężczyzn, żeby trzymali się od niej na dystans" - mówi "Na Żywo" osoba z otoczenia Krystyny. Ten sposób nie działa jednak niezawodnie. Choć Janda w tym roku kończy 60 lat, adoratorów jej nie brakuje. Jest pełna pasji, energii i apetytu na życie. Praca daje jej poczucie spełnienia, które emanuje z niej i przyciąga mężczyzn.
"Krysia to piękna i atrakcyjna kobieta. Wielu facetów wodzi za nią oczami" - mówi osoba związana z show-biznesem. Aktorka wyjawiła ostatnio na swoim blogu, że pewien mężczyzna żartobliwie jej się oświadczył na łamach prasy.
Choć twierdzi, że to bardzo miłe, nie planuje już wiązać się z nikim... "Ja po prostu wiem, że już się nigdy nie zakocham. Zawsze panowałam nad swoimi uczuciami i na miłość sobie pozwalałam albo nie pozwalałam" - mówi.
Nie czuje się samotna. Mieszka z ukochaną mamą. Ma bardzo dobry kontakt z trójką dzieci oraz dwoma wnukami. "Kocham ich nieprzytomnie" - opowiada. Znajomi, a nawet córka Marysia, są jednak zdania, że przydałby jej się mężczyzna.
"Ma tyle na głowie, ciągle nie śpi, prowadzi dwa teatry. Partner byłby dla niej podporą, jak kiedyś Edward. Ale on był mężczyzną prawie idealnym, dlatego Krystyna jest przekonana, że nikt nie jest w stanie mu dorównać. Skreśla wszystkich z góry. A miłość dużo wniosłaby do jej życia. Bycie córką, matką i babcią to nie wszystko".
Na razie jednak Janda pytana, czy czeka na uczucie, niezmiennie odpowiada: "Przecież ja mam męża!".
K. L.
40/2012
