Dzięki sporo młodszej żonie 77-letni Englert od lat dba o formę, by dotrzymać kroku ukochanej.
Aktor świetnie pływa, jeździ na nartach, a jego największą pasją jest tenis. Na kortach pan Jan kondycją i umiejętnościami często zawstydzał młodszych kolegów.
Choć sport to zdrowie, często nadmierny wysiłek prowadzi także do uszczerbków na zdrowiu i kontuzji. Organizm Englerta także dał o sobie znać. Jakiś czas temu musiał poddać się operacji nadgarstka, co jest częstą przypadłością wśród tenisistów. Początkowo 77-latek odsuwał w czasie moment, w którym trafi na stół operacyjny, w końcu ból był tak uciążliwy, że nie było innego wyjścia."Na szczęście zabieg się udał i aktor mógł wrócić do Teatru Narodowego, którym od lat kieruje" - czytamy w "Rewii". Englert zajął się wówczas reżyserowaniem nowej sztuki, która miała być połączona z jego jubileuszem 50-lecia pracy twórczej.Nieoceniona podczas przygotowań była oczywiście pomoc jego żony, która w teatrze pełni rolę także jego asystentki.

To ona nalegała też na to, by po zakończeniu prac nad sztuką wyjechali w góry. Na szczęście rząd zdjął wówczas obostrzenia i Englertowie mogli bez przeszkód udać się w Pieniny.Wyjazd połączony był z zabiegami zdrowotnymi, na co nalegała Beata, która o ukochanego mocno się martwi. "Kiedyś lubiłam patrzeć, jak radzi sobie w czasie gry. Zawsze go podziwiałam. Wiedziałam, że dobiegnie do każdej piłki, wygra każdy mecz. Ale dziś bywa z tym różnie. Tłumaczę mu: już nie musisz być najlepszy, nie musisz niczego udowadniać" - mówiła ostatnio w jednym z wywiadów Ścibakówna. Niestety, wyjazd w góry nie skończył się tak, jak żona sobie zaplanowała. Jak bowiem udało się dowiedzieć "Rewii", Jan Englert do Warszawy wrócił w bardzo złym stanie. "Wrócił mocno poturbowany. Ma liczne siniaki i zadrapania, które wskazują, że prawdopodobnie jeden z dni na narciarskim stoku nie zakończył się dobrze" - czytamy.
"Być może jego ręka po zabiegu potrzebowała dłuższej rehabilitacji, ale on nie należy do mężczyzn, którzy się ze sobą pieszczą, stąd ten dotkliwy upadek" - wyjawił w tygodniku jeden z aktorów Teatru Narodowego.
Na razie teatry znów są zamknięte, więc Jan ma czas, by wrócić do pełni sił. Beata zrobi wszystko, by tak się właśnie stało...



***








