Iwona Mazurkiewicz z Radomska była jedną z najmłodszych uczestniczek w historii „Sanatorium miłości”. Do drugiej edycji programu trafiła w wieku zaledwie 60 lat i od razu wpadła w oko wszystkim panom. Jak się okazało, Iwona ma za sobą traumatyczne doświadczenia. Z pierwszym mężem rozwiodła się z powodu jego alkoholizmu. Drugi mąż, którego bardzo kochała, zmarł. Straciła też dziecko, które zmarło w czasie, gdy leżała w szpitalu w zagrożonej drugiej ciąży. Jak potem wspominała w rozmowie z „Rewią”:
Jeśli traci się jedno dziecko, a drugie wyrywa się z objęć śmierci, to nigdy nie goją się rany w sercu.
9 lat temu u Mazurkiewicz wykryto guza trzustki w zaawansowanym stadium. Jak potem ujawniła, sama była zdziwiona tym, że udało jej się przeżyć. Kiedy lekarze uznali, że jest na najlepszej drodze do pełnego wyzdrowienia, obiecała sobie, że od tej pory będzie żyć pełnią życia. Między innymi dlatego zgłosiła się do programu.
Iwona i Gerard z "Sanatorium miłości" - tak się urządzili
Spośród wszystkich adorujących ją mężczyzn wybrała starszego o 19 lat Gerarda Makosza. Programu nie zakończyli jednak jako para. Ich uczucie kiełkowało powoli i wyszło na jaw dopiero podczas pandemii, gdy wzięli udział w programie TVP „Bądźmy razem w domu”.
Kiedy widzowie zorientowali się, że Iwona na czas lockdownu wprowadziła się do należącej do Gerarda rozległej posiadłości z basenem w Zabrzu, pojawiły się podejrzenia o interesowność. Od tamtej pory minęły jednak dwa lata, para w międzyczasie zdążyła się zaręczyć, a Iwona na razie nie chce słyszeć o porzuceniu swojego ogrodu okalającego dom w Radomsku. Jak ujawniła w rozmowie z "Dziennikiem Łódzkim", włożyła w niego wiele pracy:
Mój ogród jest młody, chociaż niektóre drzewa posadzone były 6-7 lat temu. Cały czas coś dosadzam i sukcesywnie tworzę miejsca, którym nadaję finalny kształt. Tworząc ogród staram się robić plan, tak by całość łączyła się w krajobraz. Muszę wiedzieć, kiedy które rośliny kwitną, jak duże rosną na jakiej glebie. Cały czas się doszkalam. Kocham spędzać czas w ogrodzie, to maja wielka pasja, zawsze lubiłam "grzebać w ziemi"... i to bez rękawiczek, żeby naprawdę ją poczuć. Uwielbiam sadzić...
Ogród Iwony podbił też serce Gerarda. Od czasu zaręczyn pomieszkują to w jednym domu, to w drugim, jednak na korzyść posiadłości Iwony przemawia bliskość lasu i infrastruktura ogrodowa, jak taras z leżakami i łóżkami do opalania, hamak i kanapa ze stolikiem kawowym. Jak tłumaczy Iwona:
Tworząc przestrzeń, staram się by była ona przyjazna i służyła mi - teraz nam - jak najlepiej. To prawdziwe strefy relaksu. Mamy dużo punktów świetlnych, świec, które uwielbiam. Jestem estetką i dla mnie każdy szczegół ma znaczenie. Wszystko musi być na swoim miejscu. Sprawia mi to ogromną radość, gdy po dniu ciężkiej pracy mogę sobie spokojnie usiąść i cieszyć oczy tym, co mnie otacza.
Zobacz też:
Sebastian Fabijański przyznał się do zażywania narkotyków. Co mu grozi?
Książe Harry wygłosił przemówienie podczas Zgromadzenia Ogólnego ONZ





***








