W Nadarzynie Irena Santor przeżyła mnóstwo pięknych chwil. Mówiła w wywiadach, że ma tam wszystko, co kocha - spokój, las i... mężczyznę, którego nazywała miłością swojego życia.
Piosenkarka i Zbigniew Korpolewski byli ze sobą bardzo szczęśliwi, nigdy się razem nie nudzili, uwielbiali swe towarzystwo. Nie zdecydowali się jednak zalegalizować swojego związku.
"Małżeństwo często coś w ludziach zabija. Ci, którzy się kochają, powinni być wolni. I to się sprawdza w naszym związku" - tłumaczyła Irena Santor w rozmowie z "Vivą!".

Dopiero po śmierci partnera gwiazda zrozumiała, że "papierek" z urzędu jest jednak dwojgu ludziom dzielącym życie bardzo potrzebny, choćby z powodu... dziedziczenia.
Dom w Nadarzynie był własnością jej "nieślubnego męża", więc zgodnie z obowiązującym w Polsce prawem przypadł w udziale jego prawnej spadkobierczyni - córce, Katarzynie Korpolewskiej.
Irena Santor: Córka jej zmarłego partnera zaoferowała jej... pokój w domu, który dostała w spadku
Irena Santor wiele lat mieszkała w Nadarzynie. Pod koniec życia ukochanego zamieszkała z nim w Domu Artystów Weteranów w Skolimowie, gdzie opiekowała się partnerem przez ostatnie miesiące jego życia. Potem doszło do sporych nieprzyjemności...
Córka Korpolewskiego, która po śmierci ojca została właścicielką willi w Nadarzynie, zaoferowała "macosze"... pokój.
"Zrobiła remont. Najładniejszy pokój zostawiła dla pani Ireny. Kasia jest lojalna, zawsze gotowa pomóc piosenkarce. Powiedziała jej, że w każdej chwili może przyjechać i mieszkać w Nadarzynie jak długo zechce" - zdradziła anonimowa znajoma Katarzyny Korpolewskiej serwisowi pikio.pl.

Irena Santor zdecydowała się nie skorzystać z zaproszenia, bo po prostu nie chce być dla nikogo ciężarem.
"Przygotowuję się już do pożegnania z tym światem. Bardzo solidnie się przygotowuję, bo to nie jest proste: zgodzić się na to, że pewnego dnia przestanie się być" - wyznała "Vivie!".
Irena Santor: Wciąż jest bardzo ciekawa świata...
Na szczęście zachowała własne mieszkanie w centrum stolicy, więc miała dokąd wrócić po śmierci męża i opuszczeniu Skolimowa. Mieszkanie w centrum jednak bardzo męczy 88-letnią Irenę Santor.
Jak informowało niedawno "Życie na gorąco", piosenkarka znalazła dla siebie nowy azyl, do którego ucieka przed hałasem wielkiego miasta. Pierwsza dama polskiej piosenki spędza ostatnio dużo czasu w gościnie u przyjaciółki w jej siedlisku w jednej z podwarszawskich miejscowości.
"Czuję się tam naprawdę dobrze. Spaceruję, odpoczywam... Uwielbiam długie rozmowy z Krystyną" - wyznała.
Irena Santor odwiedza też od czasu do czasu Solec Kujawski, z którym związana jest od 1935 roku. To tu spędziła dzieciństwo, to tu w pierwszych dniach II wojny światowej Niemcy zamordowali jej ojca. W 2005 roku piosenkarka wyróżniona została przez władze miasta honorowym obywatelstwem, a w 2019 roku - kilka miesięcy po śmierci Zbigniewa Korpolewskiego - odebrała indeks Uniwersytetu Trzeciego Wieku Wyższej Szkoły Gospodarki w Bydgoszczy Filii w Solcu Kujawskim.

"Jestem na emeryturze, więc może będę mogła zaspokajać swój głód wiedzy, zdobywając dobre oceny" - żartowała podczas uroczystości wręczenia jej indeksu.
"Tak wiele jeszcze chciałabym przeżyć. Jestem bardzo ciekawa świata. Nie chcę jeszcze odchodzić" - wyznała.
Zobacz też:
Irena Santor skończyła 88 lat. „Udało się dzięki przyjaciołom i lekarzom”
Irena Santor dawno nie występowała. Legenda polskiej estrady będzie świętować 88 urodziny
Nazywała go mężem, choć nigdy nie wzięli ślubu. Historia miłości Santor i Korpolewskiego









