Reklama
Reklama

Irena Kwiatkowska: Po śmierci przeczytano jej pamiętnik. Szok, co wyszło o Aleksandrze Bardinim!

Kiedy pół wieku temu Aleksander Bardini egzaminował na oczach całej Polski młodych amatorów marzących o karierze aktorskiej czy wokalnej, nikt nie zdawał sobie sprawy z tego, że emitowane w ramach Studia 2 „Spotkania z Aleksandrem Bardinim” to pierwsze na świecie telewizyjne talent show! Niewiele osób wiedziało też, że srogi i złośliwy profesor był w młodości po uszy zakochany w... Irenie Kwiatkowskiej. Dopiero niedawno wyszło na jaw, że kilka razy dostał od niej kosza!

Aleksander Bardini uważany jest za jednego z najwybitniejszych polskich artystów XX wieku. Był reżyserem, aktorem, wykładowcą, ale też... gwiazdą telewizji. Jego "Spotkania", na które zapraszał do Studia 2 amatorów marzących o karierze, oglądała cała Polska.

Bardini z Telewizją Polską był związany od początku jej istnienia aż do śmierci - najpierw został naczelnym reżyserem programu TVP, później zasiadał w komisji egzaminującej kandydatki i kandydatów na spikerki i lektorów (to on przyjął do pracy Jana Suzina) oraz w komisji przyznającej tzw. karty ekranowe, w końcu dostał własny program. 

Reklama

Wyreżyserował też wiele spektakli w Teatrze Telewizji. Wszyscy wiedzieli, że ma swoich ulubionych aktorów, których chętnie zapraszał do współpracy, ale też że są i takie gwiazdy, których unika jak ognia. Do tej drugiej grupy należała kochana przez Polaków, niezapomniana Irena Kwiatkowska (sprawdź!). 

Uważał ją za... miłą gęś

"Irena była najzdolniejszą studentką warszawskiego Instytutu Sztuki Teatralnej swojego pokolenia. Jest aktorką wybitną, ale ja... nie mam na nią pomysłu" - powiedział w wywiadzie telewizyjnym, tłumacząc dlaczego nigdy nie angażuje swej koleżanki ze studiów (byli razem na roku, ale po dyplomie, który obronili w 1935 roku, ich drogi się rozeszły). 

Dopiero po śmierci Ireny Kwiatkowskiej, gdy Marcin Wilk opublikował w książce "Kwiatkowska. Żarty się skończyły" fragmenty pamiętników aktorki, wyszło na jaw, że Bardini przez kilka lat zabiegał o jej względy i parę razy dostał od niej kosza. 

"Saszka mówił, że wpierw uważał mnie za uczciwą, zdolną i miłą gęś, a teraz zostawia uczciwą i zdolną, ale wykreśla gęś, a dodaje inteligentną i mogącą być szkodliwą" - napisała o zalecającym się do niej Aleksandrze Bardinim w pamiętniku (cytat za: Marcin Wilk "Kwiatkowska. Żarty się skończyły").

Z zapisków Ireny Kwiatkowskiej, wówczas 22-letniej studentki, wynika, że doskonale wiedziała, iż Sasza (tak nazywali Bardiniego przyjaciele) kocha się w niej i dałby wiele, by odwzajemniła jego uczucia. Kilka razy wprost powiedział jej, co do niej czuje, ale ona za każdym razem studziła jego emocje i odmawiała pójścia z nim na randkę. 

Traktowała go jak niechcianego zalotnika i nazywała "sympatycznym żydowskim chłopcem, nieco tęgawym, ale nieziemsko inteligentnym". 

Przez niego płakała jak bóbr

"Przez tę swoją naprawdę wielką umysłowość zdobył sobie ogólne poważanie i sympatię, nie wyłączając Zelwera (Aleksander Zelwerowicz był dyrektorem Państwowego Instytutu Sztuki Teatralnej - przypis red.), który to w głos oświadcza" - opowiadała o swym absztyfikancie (cytat za: Marcin Wilk "Kwiatkowska. Żarty się skończyły").

W ciągu kilkuletnich studiów Irena Kwiatkowska tylko raz była bliska powiedzenia Aleksandrowi "tak". Ponad pół wieku po ukończeniu szkoły wspominała, że Bardini genialnie grał na skrzypcach, a swoją grą doprowadził ją do płaczu. 

Te słowa znalazły potwierdzenie na kartach jej sekretnego pamiętnika, którego fragmenty ujrzały światło dzienne dopiero dwa lata temu.

"Gdy gra na skrzypcach, jest prawdziwym artystą. Wiedziałam, że uchodzi za bardzo uzdolnionego skrzypka, ale nie wiedziałam, że jego gra podziała na mnie do tego stopnia. Po prostu beczałam" - napisała w pamiętniku. 

Żal do końca życia

Aleksander Bardini długo zabiegał o względy Ireny, ale nigdy nie udało mu się przekonać jej do siebie. Do końca życia miał do niej żal, że wybrała innego... Po dyplomie Irena i Sasza stracili ze sobą kontakt. Po raz pierwszy po 1935 roku zobaczyli się dopiero kilka lat po wojnie. Ona była już wtedy żoną Bolesława Kielskiego, on właśnie wrócił wraz z żoną Julią Aftanasową i córką Marią z emigracji (wyjechał z Polski po pogromie kieleckim w 1946 roku) i rzucił się wir pracy. 

Spotkali się na przyjęciu u wspólnych znajomych, ale nic z tego nie wynikło. Znów zniknęli sobie z oczu, tym razem na ponad dekadę... 

W 1972 roku Bardini podjął się reżyserii spektaklu "Jeszcze Dulska" w warszawskim Teatrze Ludowym i zaproponował swej byłej sympatii główną rolę... To był jedyny raz, kiedy pracowali razem. 

Rola Dulskiej w przestawieniu Aleksandra Bardiniego uważana jest za jedną z najwybitniejszych teatralnych kreacji w całym dorobku Ireny Kwiatkowskiej! Później aktorka i reżyser widywali się czasami na telewizyjnych korytarzach i w gmachu Polskiego Radia, na bankietach po premierach spektakli teatralnych, w który ona grała, albo które on firmował swoim nazwiskiem. 

Witali się ze sobą bez specjalnej wylewności, wymieniali kilka słów i... już. Nie wracali wspomnieniami do lat, gdy oboje byli młodzi. Na "pojednanie" z Aleksandrem Bardinimi Irena Kwiatkowska czekała ponad czterdzieści lat. 

W 1994 roku profesor niespodziewanie zaproponował aktorce udział w telewizyjnym "Wieczorze towarzysko-teatralnym" przygotowanym z okazji jego jubileuszu 60-lecia pracy artystycznej. Miał już wtedy 81 lat i - jak żartował - stał nad grobem. Zmarł rok później. 

Irena Kwiatkowska do końca życia (odeszła nieco ponad piętnaście lat po Bardinim) nie wspomniała o Saszy w żadnym wywiadzie. Dopiero z opublikowanych po jej śmierci pamiętników dowiedzieliśmy się, że była wielką niespełnioną miłością reżysera i... zdawała sobie z tego sprawę.

Więcej o newsów gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym INSTAGRAMIE

Daniel Martyniuk nie do poznania. Tak zmieniło się jego życie

Joan Collins przyjęła trzecią dawkę szczepionki! Tego jednak nie przewidziała

Sensacja po rozwodzie Kuleszy. Ale się dzieje


***
Zobacz więcej materiałów wideo:

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy