Lecąc do Stanów Zjednoczonych na krótki urlop, Ilona Felicjańska-Montana chyba nie przypuszczała, że romantyczny wypad z mężem zakończy się pobytem w areszcie.
Jeden z tabloidów dotarł właśnie do zaskakujących informacji i zdradził, kto doniósł na byłą modelkę. W noc, kiedy doszło do zatrzymania celebrytki i jej nowego męża, oboje imprezowali w jednym z hoteli.
W raporcie policyjnym z 18 grudnia 2019 roku, do którego dotarł "Fakt", napisano, że modelka "miała rzekomo pić alkohol i pogryźć swojego męża". To właśnie wtedy Paul Montana miał wezwać policję i oskarżyć żonę o pobicie.
"Ja funkcjonariusz Waite, zostałem wysłany do hotelu Southernmost Inn na ulicy Duval 525 w sprawie nietykalności cielesnej. Po przyjeździe spotkałem się z Paulem Montaną, który powiedział mi, że pobiła go żona" - informuje "Fakt", który dotarł do policyjnego raportu.
Dla Ilony Felicjańskiej-Montany z pewnością musiał być to duży cios. Celebrytka często rozpisywała się w social mediach o niezwykłej miłości, jaką darzy męża.
Wydawać by się mogło, że skandaliczne aresztowanie położy cień na ich relacji, jednak nic bardziej mylnego!
Była modelka po całym zajściu zapewniała, że jeszcze bardziej kocha męża i dalej jest w nim szaleńczo zakochana.
"Kocham życie jeszcze bardziej, I jeszcze bardziej kocham Ciebie i dziękuję za Twoją cudowną miłość" - napisała na Instagramie Felicjańska.
Przypomnijmy, że dziesięć lat temu Felicjańska spowodowała wypadek samochodowy pod wpływem alkoholu. Przyznała się wówczas do uzależnienia, z którym się zmaga.
Kilka lat temu wspomniała, że udało się jej pokonać nałóg. Mamy nadzieję, że dziwne zachowanie modelki podczas zatrzymania przez policję nie było spowodowane sięgnięciem po napój wysokoprocentowy.
***Zobacz więcej materiałów wideo:
