Hanna Śleszyńska i Piotr Gąsowski poznali się w 1982 roku. Gąsowski, absolwent Szkoły Teatralnej błagał starszą o sześć lat Śleszyńską, by poszła z nim na randkę. Jak wspominał potem w wywiadzie, był nią do tego stopnia zafascynowany, że nie opuszczał żadnego spektaklu w Teatrze Ateneum, gdzie wtedy grała:
Na początku zakochałem się w Hani jako aktorce. Ona była już kilka lat po debiucie, ja świeżo po szkole teatralnej. Byłem jej fanem, pod koniec lat 80. chodziłem na każde jej przedstawienie. Zachwycało mnie jej ciepło, humor, temperament i oryginalna uroda. Im dłużej i więcej na nią patrzyłem, tym bardziej mi się podobała.
Śleszyńska, samotna matka po rozwodzie z pierwszym mężem, Wojciechem Magnuskim nie miała wtedy głowy do randek. W końcu się ugięła. Przez 14 lat uchodzili z Gąsowskim za jedną z najbardziej udanych, kochających się i najtrwalszych par polskiego show biznesu. Aż do rozstania... Jak ujawniła Śleszyńska z perspektywy czasu, mieli bardzo różne podejścia do życia:
Piotr lubi podróżować, jeść, pić, bawić się. Kocha ludzi, a oni jego. Z przyjęć i spotkań wychodzi ostatni. On lubi imprezować, ja muszę być zawsze przygotowana. On jest na luzie i wierzy, że wszystko będzie dobrze, ja widzę wszystko czarno.
Ku zdumieniu wszystkich, po rozstaniu nadal współpracowali ze sobą w obrębie grupy komediowej „Tercet czyli kwartet”, którą założyli z Robertem Rozmusem i Wojciechem Kaletą. Przyjaźnią się do tej pory. Nawet wyjeżdżają wspólnie na wakacje z nową rodziną Gąsowskiego i grupą przyjaciół. Jak w rozmowie z Pomponikiem tłumaczy Śleszyńska, która właśnie rozpoczęła pracę na planie nowego serialu Polsatu „Komisarz Mama”, w czasach, gdy rodzin patchworkowych jest coraz więcej, przyjaźń między byłymi partnerami nie powinna w końcu dziwić:
Dochodzi do tego w naturalny sposób. Jesteśmy autentycznie w wielkiej przyjaźni wszyscy. Nawet się nie tłumaczymy z tego, bo myślę, że w obecnych czasach to nie jest żaden ewenement.
Po rozstaniu ze Śleszyńską Gąsowski zakochał się w tancerce Annie Głogowskiej. Mają wspólną córkę, jednak ich związek nie przetrwał. Co, jak się okazuje, zupełnie nie przeszkadza im we wspólnych wyjazdach. Ostatnio wszyscy troje, z dziećmi i przyjaciółmi spotkali się na Krecie. Jak wyjaśnia Śleszyńska:
Mamy świetne relacje, bo nikt nikogo nie odbił, ani nie wkroczył. Cieszymy się swoją obecnością. Zawsze się wspieramy na co dzień, odwiedzamy się i w święta i w urodziny. Czasami na narty jeździmy, a teraz akurat spotkaliśmy się wszyscy na Krecie. Takie są realia, że nikogo nie męczy, jest takie naturalne wsparcie i jeszcze z przyjaciółmi, bo nie wyjechaliśmy tylko we trójkę, chociaż też byśmy się pewnie dobrze czuli z dzieciakami…




***








