Reklama
Reklama

Hanna Rek nie żyje. Po ostatniej traumie postanowiła, że już nigdy nie zaśpiewa

Jej przebój "Gdy mi ciebie zabraknie" w latach 60. nuciła cała Polska. Była pierwszą wykonawczynią piosenki "W siną dal", zanim w Opolu wylansowali ją Iga Cembrzyńska i Bohdan Łazuka. Przyjaciele żegnają Hannę Rek (†83 l.). Artystka odeszła 17 września.

"Kolejne bolesne rozstanie. Odeszła Hanna Rek, cudowna ciepła kobieta i piosenkarka, zawsze pogodna i życzliwa ludziom. Kochałam jej piosenki 'Szczęście' (posłuchaj!), 'Zloty pierścionek' (sprawdź!), 'Gdy mi ciebie zabraknie' (sprawdź!). Właśnie zabrakło Haniu..." - tak Hannę Rek pożegnała Krystyna Maciejewska-Gniatkowska, wdowa po wokaliście Januszu Gniatkowskim.

Reklama

Filip Borowski, który przyjaźnił się z Hanną Rek i wielokrotnie gościł ją u siebie w domu, napisał, że "elektryzowała publiczność swoim aksamitnym głosem".

"Odeszła Hanna Rek - znakomita artystka piosenki. Miałem zaszczyt gościć Ją u siebie w domu. Uwielbiała smakołyki kulinarne mojej Kochanej Lusieńki - szczególnie pyszne gołąbki. Wystąpiła kilka razy w Kabarecie Filip z konopi Filipa Borowskiego w latach 90-tych elektryzując widownię swym aksamitnym głosem. Szczególnie zapamiętałem spektakl, kiedy to wystąpiła ze swym mężem Bogusławem Wyrobkiem - legendą rock and rolla! To był niezapomniany koncert w Kabarecie. Publiczność oczarowana koncertem wymusiła na artystach wiele bisów. Dziś Hania dołączyła do Bogusia. [*] Odpoczywajcie w Pokoju. R.I.P." - napisał Filip Borowski.

W ciepłych słowach Hannę Rek pożegnał również Przemek Szaliński:

"Wczoraj rano zmarła piosenkarka, która wylansowała takie przeboje jak 'Gdy mi Ciebie zabraknie' czy 'Złoty pierścionek'. Pani Hania wystąpiła na pierwszym charytatywnym koncercie jaki zorganizowałem. 26 maja 2008 roku swoim występem w Gdańsku pomogła Markowi.
Teraz możecie charytatywnie wylicytować z autografem Pani Hanny" - napisał.

Hanna Rek przyszła na świat w Warszawie, dwa lata przed hitlerowską okupacją.

Jej ojciec Ludwik został uwięziony na Pawiaku. Wraz z nim Niemcy aresztowali brata Hanny - 14-letniego Mietka. Chłopak miał jednak szczęście, bo po trzech tygodniach odzyskał wolność. Ojciec pozostał za kratami. Nie wiadomo, jak zmarł.

"Nie ma grobu, nie wiemy, co się z nim stało" - mówiła Hanna Rek w książce "Piosenkarki PRL-u".

Jej udało się przeżyć wojnę, choć była bliska śmierci. Wraz z 9-letnim bratem Leszkiem podczas Powstania Warszawskiego znalazła schronienie w kamienicy przy ul. Ceglanej. Siedmiopiętrowy budynek "spadł im na głowę".

"Nie wiem, jakim cudem powstańcy wydobyli nas z tych gruzów. Dusiliśmy się już, jeszcze pół godziny i pewnie by nas nie wykopali żywych. Ale AK-owcy nas wyciągnęli" - mówiła.

Starszy brat Mietek został wyrzucony z pociągu jadącego do obozu. Zawinięty w koc nie dawał oznak życia, wykopano go do rowu. Tam znaleźli go okoliczni mieszkańcy i uratowali.

Po wojnie życie Hanny wróciło do normy. Rozpoczęła naukę na Warszawskiej Akademii Medycznej, jednak szybko zrozumiała, że jej powołaniem jest śpiewanie, zapisała się do chóru akademickiego.

Na drugim roku studiów podczas wakacji w Szklarskiej Porębie zaprzyjaźniła się z grupą osób z warszawskiej szkoły teatralnej. Podczas spotkań z nimi śpiewała piosenki, których nauczyła ją mama. Niedługo później jej wakacyjni znajomi założyli Studencki Teatr Satyryków, w którym Rek zadebiutowała już w pierwszym spektaklu zatytułowanym "To idzie młodość".

Po skończeniu studiów farmaceutycznych porzuciła wyuczony zawód i zajęła się śpiewaniem. Wyszła za Bogusława Wyrobka (†60 l.), znanego rockandrollowca, piosenkarza i gitarzystę i ruszyła w trasę. Zaczęli wspólnie koncertować za granicą w zespole Hanna Rek Band. Występowali w USA, dwa lata spędzili w Szwecji, pięć w Norwegii i trzynaście w Finlandii. To tam w Oulu, 100 km od koła polarnego, w 1971 r. przyszedł na świat ich ukochany syn Maciej Wyrobek (†42).

"Kiedy się urodził, chciano mu dać obywatelstwo fińskie, ale stwierdziliśmy, że to niemożliwe" - wyjaśniała Rek. Nie chcieli mieć w domu Fina. Nie zgodzili się na to, chociaż mieli kłopoty finansowe. Nie skusiła ich nawet gigantyczna pożyczka z długim okresem spłaty i spora bezzwrotna gotówka. W konsekwencji tej decyzji - aby zarobić na utrzymanie - nadal musieli koncertować niemal non stop.

Ich małym synkiem zajmowali się obcy ludzie, co bardzo bolało Hannę. "Śpiewałam nocami i z drżeniem zostawiałam go pod opieką młodego, swoją drogą przesympatycznego, małżeństwa" - opowiadała. Gdy Maciej skończył rok, nie wytrzymała i zaczęła go zabierać ze sobą w trasy.

W marcu 1980 r. piosenkarka przeżyła osobistą tragedię - odeszła jej mama. Troskliwie się nią opiekowała przez cały rok przed wyjazdem do Nowego Jorku. Zza oceanu wróciła kilka miesięcy przed końcem kontraktu, żeby być przy umierającej Zofii. Śmierć wkrótce zabrała jej też obu braci. Artystka nie mogła nawet uczestniczyć w ich pogrzebach, bo matka nie poinformowała koncertującej za granicą córki o tym, że jej najbliżsi odeszli...

Kiedy Hanna pogodziła się z ich stratą, los rozdzielił ją z mężem. Był 1981 r., gdy w Polsce wprowadzono stan wojenny. Wokalistka wraz z synem byli akurat w kraju, a jej mąż w USA. Dopiero po roku mógł przyjechać po rodzinę i zabrać ją do Norwegii. Do Polski na stałe wrócili w 1986 r. Hanna martwiła się, że to koniec jej kariery, ale stało się inaczej.

"Znalazłam się w Sekcji Estrady ZASP, asystowałam Alinie Janowskiej, która tej sekcji przewodniczyła" - mówiła. Wraz z mężem koncertowali z grupą estradową. Ich sceniczne popisy przerwała ciężka choroba Bogusława, która dała o sobie znać w 1995 r. Po dwóch latach walki - przegrali...

Zrozpaczona Hanna rzuciła się w wir pracy, by choć na chwilę zapomnieć o tym, co ją spotkało. W Bielańskim Ośrodku Kultury, gdzie występowała już wcześniej, prowadziła swój Salonik Artystyczny. Dodatkowo kształciła młodych adeptów śpiewu w założonym przez siebie studiu piosenki. Po stracie męża Hannę wspierał ukochany jedynak, który wrócił do kraju z USA.

"Mój syn siedział w muzyce, wsiąkł w nią zupełnie. Pięć lat spędził w Nowym Jorku, pracował w dużej firmie płytowej. Potem jednak zatęsknił do domu, do mamy, szczególnie po śmierci ojca" - mówiła z dumą.

14 maja 2014 r. ich szczęśliwe życie się skończyło. Maciej, znany jako DJ i muzyk awangardowy Maceo Wyro, kończył swój najnowszy projekt. Miał go zaprezentować 15 maja. Nie zdążył... Kilka godzin po wizycie w radiu pękł mu tętniak, co spowodowało wylew krwi do mózgu. To był dla Hanny tak dotkliwy cios, że choć od sześćdziesięciu lat nie rozstawała się ze sceną, przestała występować.

"Z głosu nic mi nie ubyło, ale ja już nie chcę śpiewać. W gardle noszę kamień, traumę po śmierci syna" - wyznała tragiczną prawdę.

Hanna Rek zmarła 17 września.

pomponik.pl/Na Żywo

pomponik.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy