Grzegorz Markocki był ulubieńcem widzów emitowanej wiosną 2002 roku na antenie Polsatu pierwszej edycji "Baru“. Charyzmatyczny wówczas 27-latek z Opola nie zjawił się w programie znikąd.
Gdy przyszedł na casting, miał już na swoim koncie zwycięstwo w "Szansie na sukces“ (zobacz!), występy na Festiwalu Piosenki Angielskiej w Brzegu oraz dwie role filmowe - Blondyna w "Poniedziałku“ i Jelcyna we "Wtorku“ Witolda Adamka.

Grzegorz Markocki ożenił się na oczach całej Polski
"Bar“ dał Grzegorzowi nie tylko ogromną popularność, ale też żonę. W jednym z odcinków programu oświadczył się na oczach całej Polski Izie Kowalczyk, a w następnym poprowadził ją do ołtarza.
Choć wydawało się, że są idealną parą, ich związek rozpadł się wkrótce po zakończeniu show. Izabella znikła z show-biznesu, Grzegorz dostał szansę, by w nim zostać na dłużej.
Program pomógł mi zdobyć pracę w mediach. Bogusław Chrabota z Polsatu zobaczył we mnie jakiś potencjał i dzięki temu prowadziłem program muzyczny "Hitmania“. To była bardzo fajna praca. Kiedyś marzyłem, żeby coś podobnego robić, chociaż - szczerze mówiąc - wolałem rozwijać swoją karierę muzyczną
Ostatnia szansa
Grzegorz Markocki doskonale wiedział, że "Bar“ to jego ostatnia szansa na zaistnienie w show-biznesie i zrobienie kariery. Zarzucał sobie, że kilka lat wcześniej nie potrafił wykorzystać zwycięstwa w "Szansie na sukces“, bo - to jego słowa - odrzucił wiele ofert, czekając na lepsze i myśląc, że kariera jakoś sama się potoczy.
Program trwa krótko, a ludzie szybko zapominają. Po pół roku trudno już przekonać pracodawcę, że jesteś dobry, bo wygrałeś w telewizji. Trzeba wykorzystać moment zaraz po programie. Zresztą, wystarczy zobaczyć, co się dzieje z ludźmi, którzy byli w pierwszym "Barze“. Ja zaistniałem jako jedyny, bo wiedziałem wcześniej, jak to wygląda. Po występie w "Barze“ nie chciałem już przespać szansy

Grzegorz, startując w castingach do show Polsatu, chciał przede wszystkim pokazać się całej Polsce jako muzyk. Po zakończeniu programu nagrał płytę "Królem być rock and rolla“, ale nie odniósł sukcesu. Dziś twierdzi, że po prostu zabrakło w jego otoczeniu kogoś, kto zająłby się promocją jego debiutanckiego krążka.
Zostałem trochę zgaszony. Nie wystąpiłem w żadnym programie muzycznym, nie promowałem nigdzie swojej płyty. Myślałem, że będę w jakiś sposób kierowany i prowadzony, ale tego zabrakło. Nic wielkiego z płytą się nie wydarzyło i to mnie boli
Wciąż utrzymuje się z grania
Grzegorz Markocki nigdy jednak się nie poddał. Nie wyszła mu współpraca z Braćmi Cugowskimi (nagrał z nimi piosenkę "Kiedy mówisz mi kocham cię“ - sprawdź!), nie po jego myśli potoczyła się też kariera aktorska (zagrał jedynie w filmie "Czeka na nas świat“). W 2009 roku wraz z trzema kolegami założył zespół The Beatlman i zaczął zarabiać na życie śpiewając covery słynnych Beatlesów i wcielając się na scenie w Johna Lennona.
The Beatlman wydali nawet płytę i wciąż utrzymują się z grania na różnego rodzaju imprezach.
Choć Grzegorz Markocki powoli zbliża się już do pięćdziesiątki, wciąż nie traci nadziei, że kiedyś jeszcze będzie o nim głośno.
Ciągle próbuję sprzedać się jako artysta i myślę, że prędzej czy później to mi się uda

***
Więcej o newsów gwiazdach, ekskluzywne materiały wideo, wywiady i kulisy najgorętszych imprez znajdziecie na naszym Instagramie!








