Reklama
Reklama

Grażyna Torbicka martwi się o mamę. Chce, aby przeprowadziła się do jej domu!

Zawsze były blisko siebie. Jednak w obliczu straty Grażyna Torbicka (57 l.) zapragnęła otoczyć mamę większą niż dotąd opieką. Zwłaszcza że Krystyna Loska (78 l.) nie cieszy się najlepszym zdrowiem.

Kościół św. Marii Magdaleny w Tychach tonął w kwiatach. Tłumy bliskich, przyjaciół i dawnych współpracowników przyszły pożegnać Henryka Loskę (†83 l.). Ciepłe słowa o teściu powiedział m.in. jego zięć Adam Torbicki. 

Gdy na ambonę weszła córka zmarłego, wiele osób ocierało łzy wzruszenia. Tak przejmująco wspominała historię poznania się jej rodziców, których miłość narodziła się właśnie w ich rodzinnych Tychach. Jej mama pochodziła ze śląskiej rodziny kupców, tata z biednej, wielodzietnej familii. Choć dzieliło ich tak wiele, byli sąsiadami i zaprzyjaźnili się. W tym roku świętowaliby 55. rocznicę ślubu. Dopiero ciężka choroba przerwała ich miłość... 

Reklama

Gdy uroczystość żałobna w kościele dobiegła końca, Grażyna Torbicka prowadząc pod rękę mamę Krystynę Loskę, udała się na cmentarz, gdzie w rodzinnym grobowcu spoczęła urna z prochami jej taty. 

- Dzięki rodzicom mam siłę i jestem wielką szczęściarą - mówiła nieraz dziennikarka. Teraz została jej tylko mama.

To właśnie troska o legendarną prezenterkę spędza jej sen z powiek. Lęk o bliskich od zawsze wpisany był w jej charakter. Odczuwała go od dziecka.

- Mój tata przez 15 lat pracował w ratownictwie górniczym. Na Śląsku zawsze było tak, że wyjściu ojca bądź męża na szychtę towarzyszyło podświadome myślenie "wracaj szczęśliwie". Każdy zjazd pod ziemię jest obarczony ryzykiem. To była nasza codzienność - przyznała w jednym z wywiadów. 

Nie kryła, że choroby bliskich powodują,że czuje się bezsilna. Gdy nie może nic zrobić, tylko być obok. Jak w ostatnich tygodniach, gdy odwiedzała tatę w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie, gdzie przebywał. Wraz z mamą czuwała przy jego łóżku nawet w późnych godzinach. A przecież Krystyna Loska też ma problemy ze zdrowiem. 

Odkąd w listopadzie 1997 r. trafiła do szpitala z powodu kłopotów z sercem, musi być pod opieką lekarzy. Jakby tego było mało, kilka lat temu złamała nogę w biodrze. Groziło jej nawet kalectwo, ale dzięki rehabilitacji doszła do siebie. 

- Myślę, że wrodzona pogoda ducha pomaga mi pokonywać stres związany z chorobą. Ale przede wszystkim pomaga z nią żyć - tłumaczyła. 

Jak przyznała, córka i zięć, który jest profesorem nauk medycznych, specjalistą w zakresie kardiologii i chorób wewnętrznych, bardzo jej pomagają. 

- Jeśli zachodzi taka potrzeba, są na wyciągnięcie ręki - mówiła. 

Dlatego dziennikarka chciałaby mieć mamę bliżej siebie. Aby zawsze służyć jej pomocą teraz, gdy zabrakło taty. 

- Dotąd pani Krystyna miała oparcie w mężu, ale została sama. Grażynka namawia ją więc, aby zamieszkała razem z nią i jej mężem w ich mieszkaniu lub, z racji zbliżającego się lata, w ich domu w Wiązownie pod Warszawą - zdradza znajoma Torbickiej w "Na Żywo". -Przekonuje ją, że w tych trudnych chwilach po śmierci pana Henryka powinny być razem. A ona będzie spokojniejsza wiedząc, że z mężem mogą służyć jej pomocą.

Choroba mamy to nie jedyny powód, dla którego Grażyna przekonuje mamę do przeprowadzki. 

- Zawsze była bardzo związana z rodzicami. Nawet jako dorosła kobieta szukała u nich rady i wsparcia - przekonuje informator tygodnika. 

Zresztą sama o tym mówiła dziennikarzom. Przyznała, że gdy coś jej w życiu nie wychodziło, jej tata zawsze rzucał jakiś żart, który rozładowywał sytuację. Mama też nigdy nie załamywała rąk.

- Dzięki niej nauczyłam się, że dzięki optymistycznemu podejściu do życia nawet porażkę można przekuć w sukces - opowiadała. A bardzo tego optymizmu teraz potrzebuje.

***
Zobacz więcej materiałów dot. celebrytów

Na żywo
Dowiedz się więcej na temat: Grażyna Torbicka | Henryk Loska | Krystyna Loska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama