Monika i Zbigniew Zamachowscy małżeństwem są już od pięciu lat, a przed ten cały czas zdążyli poznać się jak łyse konie. Wiedzą, że w związku nie ma samych dobrych chwil, czasem trafiają się i te gorsze.
U nich czarne chmury nadchodzą, kiedy... Zbigniew jest głodny! Wtedy pokazuje zaskakujące oblicze i Monika ma powody do zmartwienia. "Bywam dla niej nieznośny. Tak jest głównie przed jedzeniem. Po obiedzie jest lepiej" - opowiada Zamachowski w "Fakcie".
Na szczęście zły nastrój przechodzi wraz z pełnym żołądkiem. A gdy na stół wjedzie deser, po niezadowolonej minie nie ma ani śladu. "Moja żona świetnie gotuje, ale jak jestem głodny, to nawet wizja dobrego jedzenia nie jest mi w stanie poprawić humoru. Sytuacja się poprawia, gdy dochodzi do deseru. Wówczas zmienia mi się perspektywa patrzenia na świat i od razu robi się przyjemniej" - wyjawia aktor.
Nie od dziś wiadomo, że Polak głodny to Polak zły i Zamachowski nie bardzo przejmuje się nastrojami, które towarzyszą mu, kiedy kiszki marsza grają. "Wad mam tyle, ile każdy. Gdy odmierzam to w głowie, wychodzi, że na szczęście równoważą się z zaletami" - podsumowuje.
***Zobacz więcej materiałów:








