Gdy dowiedział się o jego śmierci, twierdził, że będzie następny. Bał się
Był czas – w latach 50. ubiegłego stulecia - że Bogumił Kobiela i Zbigniew Cybulski uchodzili za nierozłącznych. We dwóch prowadzili legendarny teatr „Bim-Bom”, grali w tych samych spektaklach, a po przedstawieniach razem wracali do mieszkania, które wynajmowali na spółkę. Drogi dwóch najpopularniejszych aktorów tamtych czasów zaczęły się rozchodzić, dopiero gdy założyli rodziny i przeprowadzili się z Trójmiasta do Warszawy. Do dziś nie wiadomo, dlaczego ich wielka przyjaźń nagle się zakończyła.
Materiał zawiera linki partnerów reklamowych
Bogumił Kobiela i Zbyszek Cybulski byli przeciwieństwami, ale od chwili, gdy na początku lata 1949 r. spotkali się po raz pierwszy w gmachu Państwowej Wyższej Szkoły Aktorskiej w Krakowie, pałali do siebie ogromną sympatią i przez następną dekadę praktycznie wszystko robili razem.
Kobiela był niepoprawnym podrywaczem, biegał za dziewczynami i, zanim nie zakochał się do szaleństwa w Małgorzacie Nowakowskiej, która w 1963 r. została jego żoną, zmieniał partnerki jak rękawiczki, a zdarzało się, że spotykał się z dwiema czy trzema jednocześnie.
Cybulski z kolei miał naturę nieśmiałego romantyka, w kontaktach z kobietami brakowało mu pewności siebie, zazdrościł jej przyjacielowi...
Zbyszek, gdy już stracił głowę dla jakiejś kobiety, był jej wierny. Wierny był także w przyjaźni. Nieważne, jak wiele razy Bogumił wystawiał jego cierpliwość na naprawdę ciężkie próby, nigdy o nic nie miał do niego żalu, najwyżej odpłacał mu pięknym za nadobne.
"Człowiek jakoś zagubiony w tempie życia odczuwa dziś bardziej niż kiedykolwiek potrzebę związania się z innym człowiekiem" - cytowała słowa Zbyszka autorka książki "Cybulski o sobie".
Na pomysł, by założyć własny teatr, Zbigniew Cybulski i Bogumił Kobiela wpadli zaraz po tym, jak Lidia Zamkow - ich profesorka z krakowskiej szkoły aktorskiej, za którą po dyplomie w 1953 r. pojechali do Trójmiasta - zrezygnowała z kierowania Teatrem Wybrzeże i przeniosła się do stolicy.
"Część naszej grupy wyjechała z nią do Warszawy, część do Nowej Huty, gdzie przygarnęła ich Hanna Skuszanka. Kobiela i ja postanowiliśmy zostać, walczyć. Trudno jednak walczyć, gdy człowiek jest bez pracy" - opowiadał Zbyszek po latach [cytat za M. Pryzwan "Cybulski o sobie"].
"Poszliśmy więc do Rady Okręgowej ZSP z prośbą, by dali nam jakąś młodzieżową świetlicę, bo jesteśmy zawodowymi aktorami i chcemy eksperymentować" - wspominał.
Urzędnik, na ręce którego złożyli swój wniosek, wezwał ich niedługo potem do siebie i wręczył przydział na dwa lokale - po jednym dla każdego z nich.
"Kobiela objął świetlicę przy Wyższej Szkole Ekonomicznej w Sopocie, ja przy Politechnice w Gdańsku. Na dodatek dostaliśmy po 400 złotych pensji, żebyśmy mogli przeżyć" - zdradził Cybulski [cytat za j.w.].
Obaj przygotowali własne premiery, po których połączyli siły i stworzyli słynny "Bim-Bom", o którym mówili, że to ich wspólne dziecko.
Cybulski i Kobiela byli sobie tak bardzo bliscy, że gdy Zbyszek zakochał się w Elżbiecie Chwalibóg, nie zdecydował się wyprowadzić z mieszkania, które wynajmował na spółkę z Bogumiłem. Przekonał ukochaną, by dołączyła do nich. Inna sprawa, że bardzo religijni rodzice Cybulskiego zgodzili się, by ich syn zamieszkał ze swą dziewczyną przed ślubem kościelnym tylko pod warunkiem, że ktoś - w tym wypadku Bogumił - będzie miał ich na oku.
Gdy Elżbiecie w końcu zaczęło przeszkadzać, że kumpel jej narzeczonego tabunami sprowadza do domu nowe partnerki, wymogła na Zbyszku, by wynajęli jakąś kawalerkę tylko dla siebie, czego Kobiela długo nie potrafił jej wybaczyć. Na szczęście wkrótce poznał "Biedronkę", jak nazywał ukochaną Małgorzatę, więc posiadanie osobnego lokum okazało się mu na rękę.
W 1960 r. drogi Zbyszka i Bobka zaczęły się rozchodzić.
Ich teatr zakończył działalność, Cybulski ożenił się z Elżbietą, a zaraz potem wyjechał ze spodziewającą się dziecka żoną go Warszawy, gdzie czekała na niego rola Jerrego w "Dwojgu na huśtawce" w Teatrze Ateneum. Był już wtedy gwiazdą, idolem młodego pokolenia Polaków, co zawdzięczał znakomitej roli w filmie "Popiół i diament".
Bogumił Kobiela też nie narzekał brak propozycji, w kinach akurat wyświetlano "Zezowate szczęście" z jego udziałem, też przeprowadził się do stolicy, ale ze Zbyszkiem nie utrzymywał już tak bliskich kontaktów, jak kiedyś.
Oglądaj "Taniec z gwiazdami" w Polsat Box Go
O tym, że Zbyszek Cybulski nie żyje, Bogumił Kobiela dowiedział się z oficjalnego komunikatu, który dyrektor Szpitala im. Rydygiera we Wrocławiu przekazał mediom trzy godziny po śmierci aktora, rankiem 8 stycznia 1967 roku.
"Będę następny, teraz moja kolej" - napisał w liście do żony, co ta po latach potwierdziła w rozmowie z biografem aktora.
"Boję się, że może zdarzyć się coś nieprzewidywalnego, złego, bo nam za dobrze. Myślę, że przyroda zawsze wyrównuje, niestety" - wyznał Małgorzacie.
2 lipca 1969 r. auto, które prowadził Kobiela, wpadło w poślizg i zderzyło się czołowo z nadjeżdżającą z naprzeciwka ciężarówką. Aktor zmarł osiem dni później w szpitalu w Gdańsku.
Źródła:
1. Książka M. Szczawińskiego "Zezowate szczęście. Opowieść o Bogumile Kobieli", wyd. 2019
2. Książka M. Pryzwan "Cybulski o sobie", wyd. 2012
3. Książka K. Kutza "Będzie skandal. Autoportret", wyd. 2019
Materiał zawierał linki partnerów reklamowych