"To jest kwestia pieniędzy, które dają poczucie wolności. A wolność to jest możliwość wyboru, w tym także odmawiania" - mówi na łamach "Rzeczpospolitej".
Aktor tłumaczy, że przyjmuje propozycje "poniżej godności", by móc swobodnie grać w teatrze, który jest dla niego priorytetem.
"Jestem członkiem zespołu Teatru Narodowego i żeby pozwolić sobie na kilka miesięcy pracy w teatrze np. z Jerzym Jarockim, muszę mieć oszczędności, bo sama pensja w mojej sytuacji nie wystarczy na życie. Wtedy trzeba podejmować trudne decyzje".
Frycz dodaje, że wziął udział w "Wyjeździe integracyjnym" pod warunkiem, że scenariusz filmu zostanie poprawiony. Niestety, w praktyce okazało się, że nikt nie miał na to czasu ani pomysłu. Umowa została jednak podpisana.
Kupujecie takie tłumaczenie?








