Reklama
Reklama

Ewa Demarczyk: Oto, komu zawdzięczała karierę. Łączyła ich tylko praca?

Minęło już ponad 60 lat od chwili, gdy Ewa Demarczyk zadebiutowała na scenie Piwnicy pod Baranami i została muzą Zygmunta Koniecznego. Cały Kraków plotkował wtedy, że młodą piosenkarkę i cenionego kompozytora połączyła wielka namiętność. Prawda o ich relacji dopiero niedawno wyszła na jaw...

O tym, że w studenckim kabarecie Cyrulik występuje młodziutka dziewczyna o potężnym głosie i intrygującej urodzie, Zygmunt Konieczny dowiedział się od Przemka Dyakowskiego, który grał na saksofonie w jego zespole w Piwnicy pod Baranami. Kompozytor uznał, że warto sprawdzić, kim jest Ewa Demarczyk. Razem z Piotrem Skrzyneckim poszli do Cyrulika i... zakochali się w głosie 21-letniej wówczas Ewy.

"Była znakomita, zjawiskowa. Po występie od razu pobiegliśmy do niej, a ponieważ nasz kabaret był już znany nie tylko w Krakowie, bez problemu namówiliśmy ją do przejścia do nas" - wspominał kompozytor w rozmowie z "Gazetą Krakowską".

Reklama

Ewa Demarczyk: Piosenka, która zrobiła z niej gwiazdę, była przeznaczona dla innej wokalistki!

Kilka tygodni później - 24 czerwca 1962 roku - Ewa Demarczyk po raz pierwszy stanęła na scenie Piwnicy pod Baranami i zaśpiewała piosenkę "Czarne anioły", którą Zygmunt Konieczny skomponował dla Barbary Nawratowicz, ówczesnej partnerki życiowej Wiesława Dymnego.

Nawratowicz nigdy nie wybaczyła Koniecznemu, że zabrał jej "Anioły" i podarował je Ewie. Wkrótce potem odeszła z kabaretu, rzuciła Dymnego i wyjechała z Polski. Po latach stwierdziła, że to ona oddała "Czarne anioły" młodszej koleżance, bo sama nie mogła ich śpiewać z powodu "kontuzji".

"Zygmunt skomponował piękną melodię do Wieśkowych "Aniołów". Nie mogłam ich zaśpiewać, bo Wiesio Dymny zaćmiony alkoholem i zazdrością uderzył mnie w krtań popielniczką i pozbawił na jakiś czas głosu" - napisała w książce "Piwnica pod Baranami. Początki i rozwój (1956-1963)".

Niespełna rok po debiucie w Piwnicy pod Baranami Ewa Demarczyk odniosła oszałamiający sukces na I Krajowym Festiwalu Piosenki Polskiej w Opolu, gdzie oprócz "Czarnych aniołów" zaśpiewała jeszcze dwie inne piosenki z muzyką Koniecznego: "Karuzelę z madonnami" i "Taki pejzaż".

Ewa Demarczyk i Zygmunt Konieczny: Związek, którego nie było?

Już wtedy plotkowano, że z kompozytorem łączy ją coś znacznie poważniejszego niż tylko sympatia. Gdy w styczniu 1964 roku razem pojechali do Paryża, gdzie Ewa miała wystąpić na scenie Olimpii, wszyscy byli przekonani, że z Miasta Miłości wrócą jako para... Do dziś nikt nie wie, co zaszło między nimi w czasie trwającego sześć tygodni pobytu we Francji, ale po powrocie nie dogadywali się już tak dobrze jak wcześniej.

To, że Ewa jest po uszy zakochana w Zygmuncie, było w środowisku krakowskich artystów tajemnicą poliszynela. Sami zainteresowani nigdy jednak plotek o sobie ani nie potwierdzili, ani nie zdementowali.

Dopiero po śmierci piosenkarki w sierpniu 2020 roku Zygmunt Konieczny, wspominając swą muzę, wyznał, że nie odwzajemniał uczuć, jakimi darzyła go Ewa. Choć uwielbiał ją jako artystkę, uważał, że jako kobieta jest wręcz nie do zniesienia.

"Miała wielką charyzmę, ale była też wymagająca, kapryśna, apodyktyczna. Mogę nawet zaryzykować stwierdzenie, że miała potrzebę władzy i rządzenia" - zdradził Pawłowi Piotrowiczowi z Onetu.

Ewa Demarczyk: Wyrzuciła Koniecznego go ze swojego życia i serca

Zygmunt Konieczny doskonale pamięta moment, kiedy Ewa Demarczyk - wiedząc już, że nie będą razem - oskarżyła go o próbę zniszczenia jej kariery.

"W 1966 roku byliśmy razem w Stanach. Wiedziałem, że to, co najlepsze, już osiągnęliśmy. Chciałem, żeby śpiewała nowe piosenki, ale bała się ryzyka. Gdy napisałem dla niej piosenkę o pół tonu wyższą od tych, jakie śpiewała, krzyczała, że chcę zniszczyć jej głos i złamać karierę" - wyznał autorkom książki "Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk".

Pod koniec lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku Ewa przestała zabiegać o uwagę i atencję Koniecznego, straciła zainteresowanie dalszą z nim współpracą, aż wreszcie... wyrzuciła go ze swego serca i życia.  

"To nie ja porzuciłam Zygmunta Koniecznego. To on mnie porzucił" - stwierdziła wiele lat później w rozmowie z Bohdanem Gadomskim z "Angory".

Po raz ostatni Demarczyk i Konieczny widzieli się pod koniec listopada 1973 roku na imieninach reżysera Andrzeja Maja. To właśnie wtedy piosenkarka oznajmiła, że więcej nie wystąpi w Piwnicy pod Baranami.

"Potem nie zamieniliśmy już nawet jednego słowa. Nigdy Ewy nie spotkałem ani nie widziałem" - powiedział Konieczny Polskiej Agencji Prasowej po śmierci Ewy Demarczyk.

Ostatnie dwadzieścia lat życia piosenkarka spędziła w całkowitej izolacji od świata. Zmarła 14 sierpnia 2020 roku. Miała 79 lat.

Zobacz też:

Dlaczego Ewa Demarczyk odcięła się od świata? Na jaw wychodzą nowe fakty z jej życia 

Justyna Steczkowska odpowiada na krytykę partnera Ewy Demarczyk. Poszło o ceny biletów!

Ewa Demarczyk nie zrobiła kariery za granicą, bo lekceważyła prasę. Nawet partner nie przekonał jej do wywiadu

Źródło: AIM
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Demarczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy