Reklama
Reklama

​Ewa Demarczyk: Nie znosiła mówić o sobie. To dlatego nie zrobiła światowej kariery?

Ewa Demarczyk przez ostatnie 20 lat życia jak ognia unikała dziennikarzy. W tym czasie nie udzieliła ani jednego wywiadu. Wcześniej także bardzo niechętnie - jeśli w ogóle - rozmawiała z przedstawicielami mediów. "Nie jestem na sprzedaż" - mawiała, gdy ktoś prosił ją o wypowiedź dla prasy. Nie jest wykluczone, że to właśnie strach przed dziennikarzami i niechęć do mówienia o sobie zablokował jej międzynarodową karierę...

Paweł Rynkiewicz, który był wieloletnim życiowym partnerem Ewy Demarczyk, wyznał po śmierci piosenkarki, że nawet on - choć próbował - nie był w stanie przekonać jej do rozmów z prasą.

"Ewa po prostu przyjęła zasadę nieudzielania wywiadów i była w tym konsekwentna. Zawsze powtarzała, że wszystko, co ma do powiedzenia, mówi ze sceny" - powiedział Rynkiewicz "Rzeczpospolitej".

Reklama

Ewa Demarczyk: Zawiodła się na ludziach

Wiele wskazuje na to, że to właśnie niechęć do dziennikarzy zaprzepaściła szanse Ewy Demarczyk na zrobienie światowej kariery.

"Kiedyś, gdy Bruno Coquatrix, właściciel Olympii w Paryżu, bez uzgodnienia zwołał konferencję prasową, Ewa przyszła do sali i poinformowała zebranych dziennikarzy, że nie udziela wywiadów. Wywołało to pewną konsternację" - wspomina Paweł Rynkiewicz.

Ewa Demarczyk odesłała też z kwitkiem Angelikę Kuźniak i Ewelinę Karpacz-Oboładze, które prosiły ją o wypowiedź do książki "Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk". Nigdy nie otrzymały odpowiedzi na wysyłane piosenkarce maile, nigdy nie dodzwoniły się do Pawła Rynkiewicza, którego numer podany był na oficjalnej stronie diwy jako kontakt do niej.

"Dlaczego? Może odpowiedzią są słowa Ewy Demarczyk, które po rozmowie z nią zapisała Teresa Torańska: "Ja się na ludziach zawiodłam" - opowiadała Angelika Kuźniak "Dużemu Formatowi".

Rynkiewicz, już po śmierci Ewy, oskarżył autorki książki o Czarnym Aniele, że podstępem zdobyły informacje, które były w posiadaniu Teresy Torańskiej.

"Ewa z Teresą Torańską przyjaźniły się od lat. Potrafiły przez telefon rozmawiać całymi godzinami. Teresa miała taki zwyczaj, że sporządzała dla siebie notatki z rozmów. Obie wiedziały, że Teresa nigdy tego bez wiedzy zainteresowanej nie upubliczni. Niestety, po jej śmierci spadkobiercy nie zachowali prywatnych notatek w tajemnicy" - grzmiał w rozmowie z "Rzeczpospolitą".

Ewa Demarczyk: Nie nadawała się do zwierzeń i wynurzeń. Wolała słuchać niż mówić

Ewa Demarczyk ufała tylko jednemu dziennikarzowi - nieżyjącemu już Bohdanowi Gadomskiemu z "Angory". To jemu w 1998 roku udzieliła pierwszego po prawie dwudziestu latach milczenia, a zarazem ostatniego w życiu wywiadu prasowego.

"Nigdy nie chciałam być osobą publiczną i broniłam się przed tym rękami i nogami. Może to zabrzmi dziwnie, ale ja naprawdę nie mam w sobie nic z ekshibicjonizmu. Mało tego - ja się nie nadaję do zwierzeń i wynurzeń. Raczej słucham, niż mówię. Mówić o sobie samej? O nie!" - powiedziała Gadomskiemu.

Niechęć Ewy Demarczyk do rozmów z przedstawicielami mediów była powszechnie znana. Już w 1974 roku piosenkarka zdradziła na łamach "Kultury", że jej uraz do wywiadów prasowych wziął się ze smutnych doświadczeń.

"Obroni się mówione, ale napisane... Nie mogę zabronić pisania o mnie. Tego nie mogę. Ale boję się, kiedy o mnie piszą, bo od pewnego czasu wszystko to ma charakter... podsumowujący. Nawet te artykuły, których autorzy chcą najlepiej, są takie skończone, nagrobne jakby" - stwierdziła.

Ewa Demarczyk: Latami była na celowniku mediów

Ewa Demarczyk uważała, że wywiady są... bzdurne i z góry wiadomo, że wszystko, co się w nich powie, zostanie wypaczone.

Zbigniew Paleta, skrzypek wiele lat współpracujący z Ewą, jest przekonany, że piosenkarka mogła zrobić międzynarodową karierę, gdyby tylko nie lekceważyła prasy.

"Myśleliśmy, że zawojujemy cały świat. A przy jej talencie, muzyce Zygmunta Koniecznego, przy pomocy, jaką otrzymywała od nas, naprawdę mogliśmy to zrobić. Ale Ewa była trudna i destrukcyjna. Pamiętam koncert w Getyndze, kiedy reporterzy z jakiejś ważnej telewizji chcieli zrobić z nią wywiad. A ona mówiła nie. Pytali, dlaczego nie, a ona: "Bo nie!". To byli reporterzy, którzy kilka lat wcześniej wylansowali Mireille Mathieu" - wspominał skrzypek na kartach książki Joanny Olczak-Ronikier "Piwnica pod Baranami".

Pod koniec życia Ewa Demarczyk była wręcz sparaliżowana strachem przed dziennikarzami i fotoreporterami.

"Na celowniku mediów czuliśmy się od lat. Niejednokrotnie mieliśmy wrażenie, że to polowanie z nagonką" - wyznał Paweł Rynkiewicz "Rzeczpospolitej", tłumacząc, dlaczego Ewa nie pojawiła się na pogrzebie swojego przyjaciela, Zbigniewa Wodeckiego.

"Gdyby przyszła, mogłoby to spowodować niezręczną sytuację, niezręczną sensację. Nie chciała tego zrobić Zbyszkowi. Później zapaliła znicz na jego grobie i pożegnała się z nim w samotności, bez fleszy" - powiedział.

Zobacz też:

Ewa Demarczyk zmarła tuż przed planowanym ślubem! Teraz partner walczy w sądzie o dom!

Ewa Demarczyk nie żyje. Tak żegnają ją gwiazdy

Anna Popek obiektem kpin w TVP. "Ludzie patrzą z politowaniem"

***

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Demarczyk | Bohdan Gadomski
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy