Reklama
Reklama

Ewa Błaszczyk przekazała najnowsze wieści o swojej córce. "Teraz jest jakaś szansa"

Ewa Błaszczyk od ponad dwudziestu lat walczy o zdrowie swojej córki, która po zakrztuszeniu się tabletką wpadła w śpiączkę. W najnowszym wywiadzie aktorka opowiedziała nieco o tym, co udało się w ostatnim czasie osiągnąć jej fundacji. Wiele wskazuje na to, że pojawiła się nowa szansa na to, by Aleksandrze rzeczywiście udało się pomóc.

Ewa Błaszczyk wciąż walczy o córkę

W 2000 roku Ewa Błaszczyk przeżyła prawdziwą tragedię: z powodu tętniaka aorty zmarł jej ukochany mąż Jacek Janczarski. Chwilę potem przyszedł kolejny cios: Aleksandra - córka aktorki wpadła w śpiączkę po zakrztuszeniu się tabletką.

68-latka mimo wszystko postanowiła się nie poddawać i wciąż walczy o to, by jej córka wróciła do zdrowia. Choć od tragicznych wydarzeń minęło już ponad dwadzieścia lat, aktorka wierzy, że medycyna znajdzie w końcu sposób na to, by Aleksandra miała szansę na normalne życie.

Reklama

Chcąc pomóc swoje córce, ale także innym osobom zmagającym się z podobnymi problemami, artystka założyła specjalną fundację "Akogo?" i przyczyniła się do powstania Kliniki Neurorehabilitacyjnej "Budzik" przy Centrum Zdrowia Dziecka, dzięki której wielu pacjentów  dostało szansę powrotu do pełni sił.

Pomimo trudności Ewa Błaszczyk nie rezygnuje i wciąż walczy o zdrowie Aleksandry oraz innych osób, które znajdują się w śpiączce.

"Mamy radę naukową, w której śledzimy ludzi, naukowców z całego świata. Będziemy chcieli to wdrażać w Polsce. To są nieinwazyjne metody bodźcowania mózgu. Jeśli to działa, to wszystko się poprawia, w tym mózg. Wykorzystuje się też światło, pole magnetyczne, komórki macierzyste z własnej skór" - tłumaczyła w "Pytaniu na śniadanie".

Ewa Błaszczyk przekazuje najnowsze informacje o stanie zdrowia córki

Ostatnio artystka ogłosiła, że dzięki najnowszym badaniom znów pojawiła się nadzieja - wszystko za sprawą nowego sprzętu, który udało się pozyskać fundacji.

"W tej chwili kupujemy sprzęt do eksperymentalnych działań, nieinwazyjnych, do stymulacji mózgu i to wszystko są bardzo drogie urządzenia. W Dziecięcym Budziku wybudzonych zostało już 100 osób. Z Olsztynem, z którym współpracujemy - tam wybudzonych zostało około 40 osób dorosłych i w Budziku na Bródnie już 3 osoby opuściły placówkę. To jest fantastyczne, że tak się dzieje. To, co jest do przodu to są programy eksperymentalne i nauka świata" - zdradziła aktorka w rozmowie z serwisem Jastrząb Post.

Jak przyznała w wywiadzie - najświeższe osiągnięcia technologiczne sprawiają, że niestrudzona artystka na nowo nabrała wiary w to, że córce uda się pomóc.

"Teraz jest jakaś szansa, że jeśli cokolwiek się objawi na świecie w tych nowych technologiach, w komunikacji, w neurodegeneracji mózgu, że będzie można jakoś na to zaradzić, to teraz jest jakaś szansa, ale wcześniej nie. Gdybym nie liczyła na to, że medycyna się rozwija... Myślę, że to jest walka z czasem, że to nastąpi, niewątpliwie - w to wierzę. Kiedy to się stanie - nie wiem. Robię coś, co mnie motywuje ciągle na nowo. To jest przed nami" - dodała.

Ewa Błaszczyk nie traci nadziei

W międzyczasie Ewa Błaszczyk wciąż dba o to, by córka była pod najlepszą możliwą opieką.

"My staramy się utrzymać ją w jak najlepszej formie, bo wiadomo, że organizm, który nie funkcjonuje się degraduje, więc trzeba to wszystko robić biernie, wykonywać maksimum pracy, aby ona była w jak najlepszej formie, aby - gdy pojawi się coś, co może jej pomóc - żeby była w stanie to przyjąć i zareagować na to" - podsumowała w rozmowie z serwisem.

Zobacz też:

Film o córce Ewy Błaszczyk coraz bliżej. Oto szczegóły

Ewa Błaszczyk chce zabrać córkę na Sycylię. Śpiączka nie zdoła im przeszkodzić 

Ewa Błaszczyk zdradza pilne wieści o stanie córki Oli. "Minął już czas"

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Ewa Błaszczyk
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy