Reklama
Reklama

Ewa Bem skarży się na nietolerancję

"Świat nie znosi puszystych, jest dla nich podły i okrutny. Wybaczy zbójowi, gwałcicielowi, pedałowi, pedofilowi, a grubasowi nie" - mówi rozżalona piosenkarka w rozmowie z "Super Expressem".

56-letnia piosenkarka zawsze miała problemy z wagą. Na naszych oczach w bardzo krótkim czasie raz tyła, a raz chudła po kilkadziesiąt kilogramów. Obecnie znowu jest, łagodnie mówiąc, przy kości. W wywiadzie opowiada, czy zamierza kolejny raz przejść na dietę.

"Kobieta na diecie więdnie. Muszę mieć impuls, wkurzyć się z tego powodu, że ktoś mi kolejny raz wypomina wagę".

Ostatni raz pani Ewa była szczupła w 2001 roku - wtedy mogliśmy ją podziwiać w "Drodze do gwiazd". Bardzo źle wspomina tamten okres:

"Przez trzy lata żyłam na kilku produktach: jogurt beztłuszczowy, chrupkie pieczywo, jabłka, woda mineralna. Wszystko inne odcięłam. Byłam wyziębiona wewnętrznie, łapy też miałam lodowate".

Reklama

"Byłam smętna, smutna, bez energii. Mój organizm oszalał, myślał, że tylko jabłka są na świecie. Musiałam zmienić dietę, wprowadzić mięso. Już z pierwszym kawałkiem, jaki zjadłam, wiedziałam, że idę w tycie."

Nie wyklucza jednak, że znowu rzuci wyzwanie swojej wadze. Przyznaje bowiem, że świat jest bardzo okrutny dla otyłych:

"Spotkałam wiele chamowatych ekspedientek, głupich dziewczyn, które się nie znają na handlu. Prawdziwy sprzedawca nigdy nie powie garbatemu, że nie ma dla niego garnituru, bo jest garbaty".

Reklama
Reklama
Reklama
Reklama