Reklama
Reklama

Englert o zdradach i romansach

"Pewnego dnia budzimy się w rutynie i pytamy siebie: Czy już nic mnie nie spotka? I od tego czasu zaczynamy pracować na romans" - mówi 65-letni Jan Englert, który przed laty wdał się w romans ze swoją studentką Beatą Ścibakówną - teraz już żoną.

Jan Englert nieczęsto decyduje się na udzielenie wywiadu dla kolorowego czasopisma. Tym bardziej dziwi, że w rozmowie z magazynem "Gala" postanowił ujawnić tak wiele ze swojego życia prywatnego.

Aktor przed laty był żonaty z Barbarą Sołtysik, z którą ma trójkę dzieci. Zostawił ją dla młodej studentki PWST Beaty Ścibakówny. Są małżeństwem od ponad 10 lat, mają córkę Helenę. W wywiadzie dla "Gali" Englert prezentuje dość cyniczne podejście do życia.

"To nie było tak, że się obudziłem we wtorek rano i powiedziałem: Żegnaj, moje stare życie. Nie ma nic bez przyczyny. Jak się człowiek decyduje na romans, to nie dlatego, że ustrzelił go Amor. Pewnego dnia budzimy się w rutynie i pytamy siebie: Czy już nic mnie nie spotka? I od tego czasu zaczynamy pracować na romans" - mówi o przyczynach rozwodu z pierwszą żoną.

Reklama

Dodaje także, że rozstanie wcale nie musi być najgorszym z możliwych wyborów. Niektórzy decydują się na życie z żoną "z wygody", co pan Jan - jak się wydaje - potępia.

Englert i Ścibakówna nie wydają się być zbyt dobraną parą. Jak donosiliśmy, aktorowi bardzo nie podobało się, że jego żona występuje w "Gwiazdy tańczą na lodzie". Wielokrotnie także wyrażał się z pogardą o telenowelach, w których pani Beata bardzo chętnie się pojawia (mogliśmy zobaczyć ją w m.in. "Złotopolskich", "Samym Życiu" czy "Na dobre i na złe").

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Beata Ścibakówna | Jan Englert
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama