"Była urocza, szalenie zabawna, szybka, inteligentna. Okazuje się, że to się mężczyznom podobało" – wyznała Beata Tyszkiewicz w filmie „Aktorka”, poświęconym Elżbiecie Czyżewskiej (†72 l.). 17 czerwca minęła 10. rocznica jej śmierci. Aktorka nie tylko łatwo się zakochiwała, ale na początku lat 60. zrobiła równie szybką karierę w polskim kinie. Ale zanim Elżbieta została gwiazdą, wiodła żywot Kopciuszka.
Mieszkała z matką, ojcem i siostrą Krystyną w suterenie bez wygód na warszawskiej Tamce. Rodzice zapijali ciężki los alkoholem.
Gdy Jan zginął w czasie II wojny światowej, Jadwiga nie udźwignęła ciężaru wychowania dzieci i oddała Elę do sierocińca w Konstancinie. Odebrała ją stamtąd, gdy córka była już nastolatką.
Można uznać za cud, że dziewczyna, tak obciążona trudnym dzieciństwem, poszła do liceum, a potem dostała się na studia aktorskie. Wtedy rozkwitły jej talent i uroda. A ona potrafiła te atuty wykorzystać.
- Miała obłędny biust, szalenie zgrabne nogi, a także najpiękniejszy uśmiech, jaki w życiu widziałam - przyznała kiedyś Agnieszka Osiecka.
Jednym z pierwszych, którzy zakochali się w aktorce, był Jerzy Skolimowski. Kiedy się poznali, ona, mimo że jeszcze studentka, była już gwiazdą, a on kończył reżyserię w łódzkiej Filmówce.
Uczucie zawładnęło nimi tak mocno, że w 1959 r. zostali małżeństwem.
W czasie związku ze Skolimowskim aktorka stworzyła wiele wybitnych kreacji, np. w "Rysopisie" jego reżyserii. Ale prywatnie była to burzliwa relacja.
Oboje mieli trudne charaktery, w dodatku Elżbieta romansowała z innymi mężczyznami.
Gdy uwiodła Andrzeja Łapickiego, nawet wyprowadziła się od męża, a on szukał jej potem po znajomych w Warszawie.