Do kraju dotarły potwierdzone doniesienia ws. Kingi Rusin. Komunikat pojawił się nad ranem
Kinga Rusin od ponad miesiąca przebywa w Ameryce Południowej, gdzie towarzyszy jej oczywiście partner Marek Kujawa. Jakiś czas temu okazało się, że prezenterka na chwilę wraca do pracy w TVN, co wywołało niemałe poruszenie. Teraz do kraju dotarły nowe doniesienia w sprawie byłej żony Tomka Lisa. Czas nagli...
Kinga Rusin po latach pracy w telewizji postanowiła nagle zmienić swoje życie, które od tamtej pory spędza głównie na walizkach. Wraz z ukochanym Markiem Kujawą zwiedzają świat, co była gwiazda TVN skrzętnie relacjonuje w social mediach.
Choć fani wypytują, czy ta kiedyś ma zamiar jeszcze wrócić na antenę, ta nie pozostawia żadnych złudzeń, że obecne życie w pełni jej odpowiada i nie zamierza niczego zmieniać. Przynajmniej na razie.
Wiadomo za to, że niebawem pojawi się w "Dzień Dobry TVN", by poprowadzić jubileuszowe odcinki śniadaniówki, bowiem w tym roku program kończy 20 lat.
Wszystko zostanie ujawnione podczas prezentacji jesiennej ramówki, która zostanie zaprezentowana na trwającym właśnie w Sopocie Top of The Top.
Niespodziewanie w środowy poranek Kinga postanowiła zwrócić się do swoich fanów z pewnym komunikatem. Jak przyznała wprost, musiała zmienić swoje plany, by jej powrót do kraju był w ogóle możliwy. To w jej przypadku duże przedsięwzięcie logistyczne.
"Już prezentacja ramówki TVN w Sopocie, a ja muszę poprzesuwać wszystko w swojej. Trzeba przyspieszyć tempo podróży (a kilka krajów ciągle przed nami), jeśli mam zdążyć na jubileuszowe wydanie DDTVN…" - ogłosiła nad ranem Kinga w swoim najnowszym wpisie.
Potem postanowiła nieco pożalić się fanom na trudy związane z trwającą już ponad miesiąc wyprawą do Ameryki Południowej:
"Przyznam się Wam też, że jeszcze nie jestem zmęczona naszą ponadmiesięczną wyprawą po Ameryce Południowej. Na razie prę do przodu jak maszyna, chociaż lekko nie jest… Szybkie tempo, mało snu, ciągle w biegu, mnóstwo bodźców, trochę strachu, dużo wysiłku fizycznego. Godziny w samochodzie, godziny w łódkach, na trekkingu, na koniach, na dużych wysokościach, w upale, w wilgotności, w zimnie, na wietrze, w palącym słońcu, czasem z bólem brzucha, a czasem z migreną. A jeszcze w tym wszystkim trzeba wygospodarować 3-4 godziny dziennie na pracę…" - wyznała umęczona Kinga.
Jak jednak dodała, ekscytacja z odkrywania nowych miejsc jest tak wielka, że zmęczenie schodzi na dalszy plan. Poza tym zdaje sobie sprawę, że za parę lat mogłoby już być za późno na tego typu wyprawy.
"Często zastanawiam się, co by było gdybym podróżowanie zostawiła sobie na później, na deser, na „emeryturę”. Jak i czy w ogóle dałabym radę zobaczyć te wszystkie rzeczy, czasem w wygodzie, a czasem w dużym dyskomforcie. Wspinać się, przedzierać przez dżunglę, moknąć, marznąć, roztapiać w upale. Raczej bez szans" - podsumowała dziennikarka.
Zobacz także:
Córka Lisa i Rusin nagle ogłosiła. Nieliczni wiedzieli, że to już. "Duma i szczęście"
Córka Rusin i Lisa potwierdziła szczęśliwe wieści. Długo na to czekała
Wieści ws. Igi Lis nadeszły późnym popołudniem. To już pewne