Reklama
Reklama

Debbie Reynolds nie żyje. Zmarła zaledwie dzień po śmierci córki Carrie Fisher

Nie żyje Debbie Reynolds! Amerykańska aktorka zmarła zaledwie dzień po śmierci swojej córki Carrie Fisher. Miała 84 lata.

Gwiazda trafiła do szpitala w Los Angeles z podejrzeniem udaru. Karetka zabrała ją z domu jej syna w Beverly Hills, gdzie trwały przygotowania do pogrzebu Carrie.

Według syna Todda jej ostatnie słowa brzmiały: "Tak bardzo za nią tęsknię, chciałabym już z nią być".

Trudne relacje z matką Carrie Fisher opisała w 1987 roku w książce "Pocztówki znad krawędzi", która trzy lata później została zekranizowana. Obie w końcu się pogodziły. Ostatnie lata były bardzo zżyte.

"To straszne, jeśli twoje własne dziecko nie chce z tobą nawet rozmawiać. Nie odzywała się do mnie przez 10 lat. To był dla mniej najtrudniejszy okres w życiu, bardzo bolesny" - mówiła Debbie Reynolds w programie Oprah Winfrey.

Reklama

Opowiadała szczerze o uzależnieniu córki od narkotyków i jej chorobie psychicznej.

"Kilka razy byłam już pewna, że tracę Carrie. Wypłakałam w życiu wiele łez. Ale ona jest tego warta" - dodawała.

Debbie Reynolds zagrała m.in. w filmie muzycznym "Deszczowa piosenka" (1952 r.). W 1964 roku została nominowana do Oscara za rolę w filmie "Niezatapialna Molly Brown".

Podczas swej kariery, pełnej wzlotów i upadków, występował u boku takich gwiazd kina i estrady jak Gene Kelly, Frank Sinatra, Fred Astaire, Tony Curtis.

We wtorek w szpitalu w Los Angeles zmarła na skutek zawału serca jej córka, 60-letnia Carrie Fisher, aktorka, która przeszła do historii kina i pop kultury jako księżniczka Leia z "Gwiezdnych wojen".

***
Zobacz więcej materiałów o gwiazdach:


PAP/pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Carrie Fisher
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama