Dziś, mija 4. rocznica śmierci Zbigniewa Wodeckiego. Jego odejście było ciosem nie tylko dla najbliższych, ale także wielu artystów oraz fanów gwiazdora.
Wiele osób wierzyło, że uda mu się pokonać problemy zdrowotne i znów będzie można usłyszeć go na koncertach. Niestety, tak się nie stało.
Znaki od taty
Córka piosenkarza (sprawdź!), Katarzyna, w wywiadzie dla "Faktu" wyznała, że choć stara się jakoś sobie radzić z odejściem taty - prowadzi fundację, organizuje festiwal dedykowany mu - to jednak są momenty, jak właśnie rocznice czy spotkania z przyjaciółmi z dawnych lat, kiedy jest jej o wiele trudniej.
Co ciekawe, zdradziła, że na co dzień ma wrażenie, że jej tata... wciąż jest obok!
"Ja z nim pracuję, wydaję jego muzykę i odczytuję od niego różne znaki. Wierzyć, nie wierzyć?"

"(...) Ja takie znaki widzę. Zawsze na naszych koncertach jest pogoda, nic się nie zepsuło. Widać jesteśmy pod dobrą opieką. Tata pojawia się też w snach, ale są one bardzo indywidualne i związane z wydarzeniami w ciągu dnia. Znaków mam sporo i cieszę się z nich ogromnie"
Nie lubił nudy
Katarzyna Wodecka-Stubbs podkreśliła również, że jej tata był nie tylko wspaniałym ojcem, ale także dziadkiem.
Zdradziła także, co - jej zdaniem - robiłby jej tata w trakcie pandemii, która zastopowała na długo branżę muzyczną.
"Tata szybko się nudził, gdy odpoczywał, a z braku koncertów trochę by pewnie oszalał, ale jest wielce możliwe, że siedziałby z mamą na wsi. On zawsze lubił pielęgnować warzywa i podlewać je wieczorami. Ogromnie lubił nasz domek na wsi i tam wypoczywał. Warzywa, ziemniaki, wykopki, sianokosy i sąsiadów i jego pomidorki. Uwielbiał ziemię i miał do niej szacunek. To wyniósł z domu"

***
Zobacz więcej materiałów z życia gwiazd:








