Od tygodni przez Polskę przetacza się gorąca debata na temat zalegalizowania leczniczej marihuany. Nieoczekiwanie głos w sprawie zabrał Cezary Pazura.
"I daję Wam słowo honoru, że sztandar walki z tym g... będę niósł wysoko, póki zdrowie pozwoli" - napisał wzburzony. Aktor jak mało kto wie, jak niszczycielską siłą są narkotyki. Sam doświadczył ich zgubnego wpływu w swojej najbliższej rodzinie.
Z uzależnieniem zmagała się bowiem jego pierwsza żona, Żaneta. Kobieta przedkładała nałóg nad dobro rodziny i porzuciła go z małym dzieckiem. I choć Pazura chciałby zapomnieć o wydarzeniach sprzed lat, płoną one wciąż żywym ogniem w jego pamięci.
Moja żona uwielbia, jak na nas patrzą
O pierwszej żonie Cezarego Pazury wiadomo niewiele, w Internecie trzy lata temu pojawiły się nawet informacje o jej śmierci. Jednak Żaneta żyje. Nie nosi nazwiska byłego męża.
Jest bezrobotna, mieszka razem ze swoją matką i drugą 10-letnią córką w małym mieszkanku na łódzkim osiedlu Karolew. Dokładnie tam, gdzie żyli z Cezarym tuż po ślubie, kiedy jeszcze nie był sławnym aktorem.
To miejsce było świadkiem krótkich chwil ich małżeńskiego szczęścia, a wkrótce potem dramatu uzależnienia i rozpadu rodziny.
Kiedy Cezary poznał 17-letnią Żanetę, miał 26 lat. Decyzję o małżeństwie podjęli nagle. W jednym w wywiadów aktor wspominał, że małżeństwo zaproponował jej po pierwszej spędzonej wspólnie nocy. Na romantyczne pytanie: "Czy wyjdziesz za mnie?", Żaneta odpowiedziała tylko "acha".
Ze ślubem musieli jednak poczekać do pełnoletności dziewczyny. Wzięli go 1 kwietnia 1989 roku, a już w 1990 roku urodziła się ich córka Anastazja, dziś studentka II roku aktorstwa w prywatnej Warszawskiej Szkole Filmowej.
Kiedy dziewczynka przyszła na świat, aktor upił się ze szczęścia. Natychmiast bardzo tego pożałował.
"Kiedy zobaczyłem ją po raz pierwszy, byłem pijany. Nachyliłem się nad nią, a ona się skrzywiła. Obiecałem sobie wtedy, że już nigdy nie zobaczy mnie w takim stanie" - wyznał szczerze po latach. Rzeczywiście, zajął się pracą i wschodzącą karierą. Bardzo wziął sobie do serca to, że stał się głową rodziny.

Żaneta była świadkiem pierwszego sukcesu swego męża. W 1991 roku podczas Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych Pazura otrzymał nagrodę za rolę w filmie Władysława Pasikowskiego "Kroll". Przez kilka festiwalowych dni pojawiali się na projekcjach i uroczystościach wpatrzeni w siebie, jakby dopiero odeszli od ołtarza.
On mówił o niej Żańcia, ona o nim - Czaruś. Ta pierwsza poważna nagroda w życiu Pazury była także nagrodą finansową. Żaneta rozsmakowała się w sukcesie męża.
"Moja żona uwielbia, jak na nas patrzą. Mówi wtedy: "Spójrz, patrzą na nas". Jest taka dumna, że w swojej dobroci porozdawała moim fanom wizytówki i teraz różni ludzie dzwonią. Na szczęście wizytówki się skończyły" - żartował aktor w wywiadach.
Chciałem się targnąć na własne życie
Cezary był bez pamięci zakochany w młodej żonie, być może dlatego nie zauważył pierwszych symptomów zwiastujących tragedię. W tym czasie intensywnie pracował w Warszawie, gdzie udzielał się na licznych planach filmowych i grał w cieszącym się wielką popularnością spektaklu "Kaczo" na scenie Teatru Ochoty.
Życie dzielił między dom w Łodzi i pracę w stolicy, coraz częściej zdarzało się jednak, że obowiązki zatrzymywały go w Warszawie na dłużej.
Żaneta w domu rodziców czuła się samotna z małą Nastką. Ciągnęło ją do wielkiego świata, do sławy. Ale nie zawsze mogła towarzyszyć mężowi, tymczasem córką chętnie i z oddaniem zajmowała się babcia - mama Żanety.

Kiedy Cezary pracował na planie, a dziecko zostawało pod opieką dziadków, panią Pazurową widywano w dwóch popularnych wówczas w Łodzi klubach: Bagdadzie i Dada. Siadywała przy barze, sącząc drinki, rozmawiając ze znajomymi i nieznajomymi, bywało, że do bardzo późna.
Życie towarzyskie coraz bardziej pochłaniało młodą kobietę, która, być może czując się opuszczona, szukała kolejnych znajomości. To wówczas Żaneta Pazura straciła opinię wiernej żony i troskliwej matki. Systematycznie zaczęto widywać ją w męskim gronie, a poza alkoholem zaczęła sięgać po marihuanę, a potem inne narkotyki.
Pazura bardzo przeżywał to, co dzieje się z jego rodziną. Po niespełna pięciu latach małżeństwa dostrzegł, że jego dom nie jest bezpieczną przystanią, do której może wracać po trudach pracy, a żona nie czeka na niego z obiadem i pachnącym ciastem.
Wreszcie, w 1994 roku, Żaneta wyszła z domu i już nie wróciła. Pazura zdecydował się na rozwód, a sąd - wobec fatalnej sytuacji, w jakiej znalazła się mała Nastka, postanowił powierzyć obowiązki rodzicielskie ojcu.
"Byłem w okropnej sytuacji. Sam z dzieckiem, z długami. Chciałem się targnąć na życie. Uratował mnie mój przyjaciel, Olaf Lubaszenko" - wyznał po latach.
Uchronić polskie rodziny
Wkrótce przeprowadził się do Warszawy na stałe, zabierając ze sobą dziecko. Wystąpił o unieważnienie sakramentu małżeństwa, wziął ślub kościelny z Weroniką Marczuk i wraz z nią stworzył córce spokojny dom.
Z Żanetą nie było żadnego kontaktu. Nie interesowała się dzieckiem. Całkowicie zatraciła w nałogu. Z pięknej niegdyś dziewczyny przeistoczyła się w przedwcześnie postarzałą kobietę. Dopiero po wielu latach kilkukrotnie podejmowała próby leczenia. Była podopieczną monarowskiego ośrodka w Sokolnikach niedaleko Łodzi.
Choć udało jej się stanąć na nogi, nigdy nie szukała kontaktu z dorosłą już córką. Cezary Pazura jest dumny, że mimo przeciwności losu udało mu się wychować Nastkę na mądrą, dzielną dziewczynę. Ale bolesna pamięć o tym, że narkotyki zniszczyły jego rodzinę, wciąż nie daje mu spokoju. Stąd jego ostry sprzeciw wobec legalizacji marihuany, także stosowanej w celach leczniczych. W życiu jego, Żanety i Nastki narkotyki nie przyniosły niczego dobrego. Chce uchronić przed takim losem inne polskie rodziny.









