Reklama
Reklama

Był najprzystojniejszym prezenterem w TVP. Od plotek na jego temat trzęsły się korytarze

Plotkowano, że jest nieślubnym synem Ireny Dziedzic. Nie zaprzeczał... Mija 60 lat od debiutu Grzegorza Mariana Woźniaka w roli prezentera „Dziennika Telewizyjnego” - programu informacyjnego TVP, który codziennie wieczorem gromadził przed telewizorami miliony Polaków. Przystojny, elegancki i posługujący się piękną polszczyzną dziennikarz niemal z dnia na dzień stał się wielką gwiazdą. Nic dziwnego, że został też ulubionym celem zawistników, którzy rozpuszczali o nim wyssane z palca plotki. Jedna z nich mówiła, że jest nieślubnym dzieckiem Ireny Dziedzic.

Z plotek, że Grzegorz Woźniak jest synem Ireny Dziedzic, najgłośniej śmiała się... Irena Dziedzic. Doszło do tego, że publicznie zaczęła nazywać młodego dziennikarza "synkiem", co tylko podsycało zainteresowanie i nią, i nim.

"Nigdy nie zaprzeczałem tej plotce. Nie dlatego, abym miał odciąć się od mojej biologicznej matki, ale być "synem" Ireny Dziedzic - to nobilitacja. Moja prawdziwa mama często mnie pytała: "A cóż tam słychać u twojej mamusi?" - powiedział w prywatnej rozmowie z gospodynią "Tele-Echa", którą ta po latach przytoczyła na kartach swojej książki "Teraz ja...".

Reklama

Zobacz też: Grzegorz Woźniak pół wieku temu był najpopularniejszym dziennikarzem TVP. Jak dziś wygląda jego życie?

Okrzyknięto go najprzystojniejszym prezenterem TVP

Był koniec lata 1963 roku, gdy Grzegorz Woźniak - 23-letni absolwent wydziałów anglistyki oraz dziennikarstwa na Uniwersytecie Warszawskim - po raz pierwszy zasiadł przed kamerą w studiu "Dziennika Telewizyjnego". Już następnego dnia po debiucie okrzyknięto go najprzystojniejszym prezenterem TVP. Telewidzowie po prostu go pokochali i ufali mu bezgranicznie, choć wiedzieli, że tylko odczytuje z kartki to, co kazano mu odczytać.

Grzegorz Woźniak związany był z "Dziennikiem" - jako prowadzący, ale też jako zastępca redaktora naczelnego i korespondent oraz publicysta - przez prawie ćwierć wieku.

Grzegorz Woźniak stracił pracę w telewizji, zdarzało mu się klepać biedę

W 1989 roku, gdy "Dziennik Telewizyjny" zastąpiono "Wiadomościami TVP", Grzegorz Woźniak został wyrzucony z posady w telewizji. Po raz ostatni poprowadził główny program informacyjny Jedynki 5 listopada, a następnego dnia dostał wypowiedzenie i na zawsze zniknął z wizji.  

Pierwsze lata na bezrobociu ostro dały się Grzegorzowi Woźniakowi we znaki. Przyznał kiedyś, że zdarzało mu się klepać biedę, ale nigdy nie wziął ani złotówki zapomogi z państwowej kasy. Postanowił spróbować swych sił w polityce i wstąpił do SLD. W 1993 roku był doradcą partii podczas kampanii wyborczej do Sejmu i Senatu, w 1995 roku zaangażował się w kampanię kandydata na Prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego... Zajmował się też tłumaczeniem książek o Stanach Zjednoczonych. 

Prywatnie Grzegorz Woźniak znalazł szczęście u boku swej koleżanki z TVP, dziennikarki Barbary Grad, którą poślubił w 1988 roku.

Grzegorz Woźniak trzyma się z daleka od mediów

Po przejściu na dziennikarską emeryturę Grzegorz Woźniak zajął się tłumaczeniem książek o Stanach Zjednoczonych, co robi do tej pory. Dziś ma 83 lata, ale wciąż jest eleganckim mężczyzną z błyskiem w oku, dzięki któremu dekady temu wzbudzał ogromną sympatię. Były gwiazdor TVP trzyma się z daleka od mediów, a w ostatnim wywiadzie wyznał, że teraz raczej nie odnalazłby się w roli gospodarza programów informacyjnych.

Źródło: AIM
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy