Gdy tylko któreś z małżonków pojawi się na ulicy, nagle wyrastają spod ziemi tłumy fotografów. Piłkarz przyznaje, że nieustanna uwaga mediów zaczyna mu przeszkadzać.
"W Los Angeles przechodzi to wszelkie granice" - mówi Beckham. "W Londynie gdy szliśmy na kolację, śledziły nas cztery, pięć samochodów."
"[Tutaj] pewnej nocy podążało za nami 47 samochodów z paparazzimi. Nie żartuję. Zacząłem się denerwować. Przejeżdżają na czerwonych światłach i wtedy naprawdę zaczynasz czekać na wypadek."








