Zawsze ma dla niego czas. Bo dla Beaty Tadli (45) to syn jest dziś najważniejszy. I choć Janek jest już pełnoletni, liczy się ze zdaniem mamy. Ostatnio wyznał jej, że chciałby... studiować za granicą. - Chcę wyjechać do kraju, gdzie będę mógł się rozwijać - powiedział.
Beata ze spokojem przyjęła tę informację, chociaż wie, że kiedy przyjdzie do realizacji tego planu, jej serce będzie krwawić... - Życie przynosi historie, z którymi trzeba się pogodzić, a nie denerwować się, bo to nic nie daje. Z synem bardzo dużo rozmawiamy i szalenie to lubimy, ale moja rola mamy skończyła się dawno temu. To jest już przecież dorosły człowiek - rozkłada szeroko ręce dziennikarka.
Beata Tadla od dawna podkreśla, że sobie ufają. Jednak sprawę trzeba będzie skonsultować także z ojcem chłopaka. Bo rodzice, choć rozwiedzeni, w sprawach syna starają się być jednogłośni. Jan po letnich wyjazdach zafascynował się Norwegią i to tam widzi siebie jako studenta.
- Beata na razie za wiele nie mówi. Wychodzi z założenia, że jeśli zdecyduje się na wyjazd właśnie do Norwegii, wspólnie z byłym mężem będą musieli sprostać wyzwaniu - zdradza "Rewii" przyjaciel dziennikarki.
A nie będzie to takie łatwe, bo życie w tym kraju jest bardzo drogie. Jednak kwestia finansowa to sprawa drugorzędna. Beata Tadla chciałaby, aby jej jedynak był zadowolony i mógł spełniać swoje marzenia.
Zobacz również:

***Zobacz więcej materiałów:








