Reklama
Reklama

Beata Sadowska padła ofiarą szowinistycznego mobbingu w TVN-ie. Mówi też o molestowaniu

Beata Sadowska (48 l.) to jedna z bardziej znanych dziennikarek w Polsce. Kobieta przez lata pracowała w TVP, Radiu Zet, a także w redakcji "Faktów" TVN. Niedawno w rozmowie z Magdą Mołek wyjawiła prawdę na temat atmosfery, która tam panowała. 48-latka nie miała łatwo.

Beata Sadowska - przez lata była znaną dziennikarką

Beata Sadowska kilka lat temu postanowiła nieco zmienić swoje życie. Kobieta zrezygnowała z pracy w mediach na rzecz prowadzenia własnego biznesu. Firma 48-latki zajmuje się promocją zdrowego stylu życia. Sadowska organizuje także warsztaty dla kobiet.

Zobacz też: Beata Sadowska oskarżona o przemyt

Niedawno popularna niegdyś dziennikarka była gościnią w programie Magdy Mołek "W moim stylu". Kobiety rozmawiały o zawodzie dziennikarki, a także początkach pracy w mediach. Sadowska w pewnym momencie zdobyła się na szczere wyznanie, które z pewnością niejedną osobę zszokuje.

Reklama

Beata Sadowska wyznała prawdę na temat pracy w redakcji TVN

Beata Sadowska w programie Magdy Mołek wyznała, że praca przy tworzeniu "Faktów" TVN była dla niej istnym koszmarem. Trafiła tam, mając zaledwie 21 lat i już od pierwszych dni marzyła, aby stamtąd uciec. Dla młodej dziewczyny praca tam nie była łatwa. Choć zdawała sobie sprawę z szansy na zrobienie zawrotnej kariery dzięki TVN-owi, to nie była w stanie znieść panujących tam warunków. Tamtejsza atmosfera była podobno nie do wytrzymania. Zwłaszcza w towarzystwie mężczyzn:

"Ja trafiłam do "Faktów" na początku i to nie było łatwe dla młodej dziewczyny. To było bardzo trudne - i ja chociaż wiedziałam, że mogę w tych "Faktach" zrobić karierę - ale tam była strasznie ciężka atmosfera, nawet nie dla kobiety, dla dziewczyny jeszcze - ja miałam 21 lat i czułam ten oddech facetów na plecach" - przyznała Sadowska.

Sadowska padła ofiarą mobbingu i molesotwania?

Okazuje się, że w redakcji TVN-u dochodziło do naprawdę traumatycznych zajść. Sadowska w wywiadzie przytoczyła również rozmowę z Mariuszem Walterem, który zapytał wprost, kogo ma wyrzucić z pracy. Dziennikarka wtedy podjęła ważną decyzję.

"Ja pamiętam moją rozmowę z Mariuszem Walterem, kiedy łzy mi się lały i on mnie zapytał wprost: kogo mam wyrzucić z pracy? A ja powiedziałam: nie podam żadnych nazwisk, ale ja tam nie wrócę" - powiedziała Beata.

W dalszej części rozmowy dziennikarka przyznała, że odejście z redakcji "Faktów" było jedną z lepszych decyzji, jakie podjęła w życiu. Dziś ma szczerą nadzieję, iż warunki w TVN wyglądają teraz zupełnie inaczej.

"Ja po prostu wtedy wiedziałam, że muszę siebie ochronić, że ja nie zrobię tego za wszelką cenę. Ja nie wejdę w ten szowinistyczny, okrutny wtedy świat, naprawdę. Ja mam nadzieję, że to się zmieniło... Ale wtedy to był konkret..." - przyznała Beata.

Beata Sadowska teraz wyjawiłaby nazwiska swoich oprawców

Magda Mołek postanowiła zapytać Sadowską o to, czy dzisiaj powiedziałaby, kto dopuszczał się karygodnych zachowań. Sadowska chciałaby ochronić innych przed sytuacjami, które ją spotkały, więc najprawdopodobniej powiedziałaby prawdę. Gwiazda doświadczyła w pracy strasznego szowinizmu. Podkreśliła jednak, iż w swojej karierze nigdy nie była molestowana.

"Pewnie tak. Jeśli to miałoby kogoś ochronić, to tak, chociaż ja bardzo chcę wierzyć, że ten świat się trochę zmienił. Doświadczyłam potwornego szowinizmu, ale nigdy nie doświadczyłam molestowania, bo byłam na to za pyskata. To by się strasznie skończyło dla osoby, która by się odważyła w jakikolwiek sposób naruszać moją cielesność" - przyznała Beata.

Beata Sadowska szczerze o zwolnieniu z TVP

Beata Sadowska ponad sześć lat była gospodynią "Pytania na śniadanie". Dziennikarka w pewnym momencie dość niespodziewanie dowiedziała się, że została odsunięta od prowadzenia śniadaniówki. Powodem miał być jej udział w kampanii reklamowej.

"Najzabawniejsze było to, że ja nie wystąpiłam w reklamie. Ja byłam ambasadorką marki samochodowej i kogoś to zabolało. (...) To już było tak naciągnięte. Ja nawet odmówiłam kontraktu gwiazdorskiego w telewizji" - przyznała dziennikarka.

Później wyjawiła, jak dowiedziała się o zawieszeniu. Beata przeczytała o tym w mediach, kiedy spędzała wakacje z rodziną.

"Byłam na łódce w Grecji i nagle dostaję informację... Ja się o tym dowiedziałam z mediów, rozumiesz? Nawet nikt do mnie nie zadzwonił, że jestem zawieszona. Nie wiadomo na ile. Wtedy prowadziłam "Pytanie na śniadanie". Ja tak to czytam i sobie myślę... ale o co chodzi? Ja nic nie rozumiem" - wyznała w rozmowie z Mołek.

Według Sadowskiej całe zajście było absurdem. Dziennikarka nie miała podpisanej umowy czy kontraktu gwiazdorskiego ze stacją. To przykre doświadczenie z pewnością odbiło się również na jej urlopie:

"To było poczucie niesprawiedliwości, ale z poczuciem absurdu. Bo ja rozumiem, gdybym miała umowę podpisaną czy kontrakt gwiazdorski, ale ja nawet nie byłam zakontraktowanym pracownikiem telewizji. To było nieprawdopodobne. I to było strasznie przykre. (...) Wakacje, morze, skakanie do wody i nagle... bum! Dzień dobry, jest pani zawieszona" - przyznała smutno Sadowska.

Zobacz też:

Beata Sadowska pokazała partnera życiowego!

Beata Sadowska wróci do TVP? Jest komentarz!

Beata Sadowska opowiedziała o wypadku syna. Pokazała drastyczne zdjęcia?

pomponik.pl
Dowiedz się więcej na temat: Beata Sadowska | Magda Mołek | TVN SA | TVP | "Pytanie na śniadanie"
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy