Barbara Kurdej-Szatan musiała zmierzyć się z ogromnym kryzysem wizerunkowym, który został wywołany jej wpisem w mediach społecznościowych na temat problemu uchodźców na granicy polsko-białoruskiej. Gwiazda wulgarnie wypowiedziała się na temat Straży Granicznej, za co szybko spadły na nią poważne konsekwencje. Jacek Kurski w trybie natychmiastowych zwolnił ją z TVP, gdzie grała w serialu "M jak Miłość".
Barbara Kurdej-Szatan. Jak się czuła po wpisie o Straży Granicznej?
Gwiazda w rozmowie z "Party" przyznała, że ostatni czas był dla niej bardzo trudny. "Trzeba żyć dalej. Chce zamknąć już ten rozdział i więcej do niego nie wracać" - powiedziała.Barbara Kurdej-Szatan stwierdziła również, że rozumie, że musiała odejść z pracy w TVP w trybie natychmiastowym. Żałuje jednak, że nie udało jej się pożegnać z kolegami i koleżankami z planu."Konta "M jak Miłość" na profilach społecznościowych są własnością TVP, więc rozumiem skąd ta decyzja. Z produkcji, oprócz Ani Muchy, która jest moją przyjaciółką, rozmawiałam zaledwie z kilkoma osobami. Przykro mi, że w taki sposób zakończyła się moja przygoda z serialem, ale tak tego nie zostawię!" - deklaruje aktorka. Wyznała również, że planuje urządzić imprezę dla osób z serialu.Gwiazda opowiedziała także, że następnego dnia po opublikowaniu wpisu miała wystąpić w krakowskim teatrze w musicalu "Chicago". "Do Krakowa dojechałam w środku nocy. Rano na próbie byłam w takim stanie, że wszyscy się przestraszyli, ale wychodząc na scenę, zostawiłam za sobą wszystkie złe emocje. Przyjęli nas naprawdę wspaniale i nagrodzili owacją na stojąco, ale przez całą nagonkę ten strach głęboko we mnie siedzi. Każde wyjście na scenę traktuję jak terapię, może dlatego z każdym dniem jest coraz lepiej" - opowiedziała.
Zobacz też:
Borkowski o Naruszewicz: nie tęsknię...
Tusk do prezydenta. Zacytował słowa Czesława Miłosza
Marina Szczęsna nie organizuje świąt: Nie jestem na siłach








