Barbara Kurdej-Szatan zaistniała w mediach dzięki współpracy z operatorem sieci komórkowej. Potem jej kariera nabrała zawrotnego tempa i pewnym momencie można było odnieść wrażenie, że aktorka zaraz wyskoczy z lodówki. Jej wizerunek poważnie jednak ostatnio ucierpiał. Oczywiście chodzi o jej słynny już wulgarny wpis, w którym nazwała funkcjonariuszy Straży Granicznej "mordercami". Po wybuchu afery Barbara przeprosiła i to dwukrotnie, ale ludzi i tak nie przekonała. Zamiast jednak przeczekać ten trudny czas, Kurdej-Szatan uznała, że przejdzie do medialnej ofensywy.Zaczęła od wywiadu w "Gazecie Wyborczej", potem rozpłakała się u Magdy Mołek, a na koniec starła się ze Sławomirem Jastrzębowskim.
Kurdej-Szatan o początkach jej związku z Szatanem
Afera zbiegła się z premierą jej książki, czego najwyraźniej nie dało się już zatrzymać. Wydawca udostępnia mediom kolejne fragmenty z tego dzieła, które mają zachęcić ludzi do zakupu całości. Basia otworzył się na temat początków jej relacji z Rafałem. Okazuje się, że para bardzo szybko się zaręczyła, co zszokowało jej rodziców...
Rodzice go prawie nie znali. Kiedy powiedzieliśmy, że się zaręczyliśmy, byli trochę w szoku. Pamiętam, jak mówili: „No cóż, jeżeli tak decydujecie, to wszystkiego dobrego”. Byli trochę zmieszani, bo wszystko między mną i Rafałem rozwijało się bardzo szybko. To był rok 2010, ja miałam dwadzieścia pięć lat, Rafał dwadzieścia dwa lata, więc byliśmy młodzi. Po trzech kolejnych miesiącach zaczęliśmy się starać o dziecko.
"Dramat" Kurdej-Szatan na weselu. Zaczęła grzebać w kopertach
Wesele odbył się jednak dopiero, gdy córka Hania miał 6 miesięcy. Podczas imprezy doszło jednak do nieprzyjemnego incydentu.
Właścicielka sali weselnej zażądała uiszczenia opłaty za wynajem w trakcie uroczystości, choć ponoć umawiała się z młodą parą, że należności uregulują następnego dnia.
Szatanowie nie mieli pieniędzy przy sobie, więc Baśka zaczęła grzebać w kopertach od gości...
To było beznadziejne. Zapłaciliśmy część za wesele przed imprezą. Kolejną część mieliśmy uiścić następnego dnia, bo zamówiliśmy też śniadanie dla gości. Tak się umówiliśmy. Managerka karczmy nagle o godzinie dwudziestej drugiej stwierdziła, że mama ma jej zapłacić natychmiast, w gotówce. Nie mieliśmy jak wyciągnąć takiej kwoty z bankomatu, więc musieliśmy otworzyć koperty i z naszych prezentów zapłacić za całość. Mama z siostrą, zamiast się bawić, stresowały się i organizowały pieniądze. To było pierwsze wesele tuż po otwarciu tej knajpy, może dlatego doszło do takiej głupiej sytuacji. Na szczęście jedzenie było pyszne, mieliśmy ponad stu dwudziestu gości, którzy bawili się świetnie całą noc.
Zobacz też:Meghan Markle wygrała z tabloidem w sądzie. Wydała oświadczenie
Trump krytykuje Meghan Markle: "Harry został wykorzystany"!
Absurdalny zwyczaj w rodzinie królewskiej! Księżna Diana przeżywała dramat










