Jak donosi "Super Express", Jacek Samojłowicz (56 l.), jeden z producentów "Kac Wawa", jest oburzony recenzją komedii, jaką Raczek zamieścił na swoim profilu na Facebooku. Przypomnijmy, że poszło o następujące słowa: "Ten film jest jak choroba, jak nowotwór złośliwy: zabija wiarę w kino i szacunek do aktorów... Szczerze i nieodwołalnie odradzam pójście na KAC WAWA do kina. Ten film powinien ponieść klęskę frekwencyjną - może to nauczyłoby czegoś producentów. WSTYD!".
Samojłowicz twierdzi, że przez wypowiedź Raczka "stracił kilka milionów wpływów i takiej sumy będzie się domagał na drodze sądowej". Chce też zdyskredytować go jako krytyka filmowego, bo "zdaniem jego prawników przekroczył granice krytyki filmowej i złamał zasady etyki dziennikarskiej". Uważa, że krytyk ma prawo do negatywnej opinii na temat filmu, ale nawoływanie do jego bojkotu to inna sprawa.
"To już jest działanie biznesowe na szkodę naszych interesów ekonomicznych" - mówi, powołując się na dane dotyczące frekwencji w kinach przed recenzją Raczka i po niej. Zapowiada, że w wygraniu sądowej batalii pomogą mu najlepsi prawnicy w kraju.
Sam Raczek nie miał na razie okazji skomentować tych doniesień. Na Facebooku w sukurs przyszła mu jednak zawsze trzymająca rękę na pulsie Karolina Korwin-Piotrowska. "Tomek, jestem z Tobą- nieczystości należy sprzątać i trzeba mówić, że ktoś robi nas w bambuko! Co to kurde jest? Pozywać krytyka, którego OBOWIĄZKIEM jest mieć własne zdanie? Pozywać, bo nie każdy jest do kupienia? Moze zamiast tego 'tylko' robić dobre filmy, po prostu? Może zamiast tego mieć TALENT, nie tylko do robienia pieniędzy ale i filmów?" - napisała.
A poniżej słynny już fragment "Pytania na śniadanie", w którym scenarzysta filmu, Piotr Czaja, "polemizuje" ze znanym recenzentem. Żenujące? Jakie jest Wasze zdanie na temat całego tego zamieszania i samego filmu?
