8 grudnia prezydent Wrocławia poinformował, że odszedł słynny Antoni Gucwiński, którego starsi widzowie z pewnością kojarzą z kultowego wręcz programu TVP "Z kamerą wśród zwierząt".
W rozmowie z jednym z tabloidów zrozpaczona Hanna Gucwińska mówił, że mąż źle się czuł od kilku dni, ale nie chciał słyszeć o wezwaniu lekarza. W pewnym momencie było z nim jednak tak źle, że natychmiast wezwano karetkę, która przewiozła go do szpitala.
Pani Hanna wyznała, że rozmawiała z nim telefonicznie, ale rozmowa została nagle przerwana przez pielęgniarkę. Potem dowiedziała się, że doszło do najgorszego...
"Chciałam z nim po prostu porozmawiać. Zapytać, jak się czuje i czy czegoś potrzebuje… Odebrał. Ale w słuchawce usłyszałam tylko niewyraźne charczenie… Po chwili chyba pielęgniarka wzięła od Antoniego telefon i powiedziała mi "pani nam teraz przeszkadza w pracy". Rozłączyłam się. Teraz wiem, że mój kochany mąż wtedy umierał, że to były jego ostatnie chwile" - mówiła "Super Expressowi".

Hanna Gucwińska walczy o życie
Niespodziewanie do szpitala trafiła też wdowa, u której stwierdzono zapalenie płuc. Jak informowała "Gazeta Wyborcza", datę pogrzebu Antoniego zaplanowano na okres między świętami a Nowym Rokiem.
Jednak stan pani Hanny nadal jest na tyle poważny, że nie pozwala jej na wzięcie udziału w uroczystości. Termin postanowiono więc ponownie przesunąć...
Podobno brane pod uwagę są dwie daty: 5 albo 7 stycznia 2022 r. Gazeta dowiedziała się także, że u Gucwińskiej wykryto koronawirusa, co oznacza, że kolejne kilka dni będzie musiała spędzić w izolacji..."Już w domu była słaba, ale teraz jej stan trochę się pogorszył. (...) Jak z nią rozmawiałam, była bardzo słaba" - mówiła przyjaciółka Gucwińskiej w "Dzienniku Bałtyckim".
Mamy nadzieję, że pani Hanna wyjdzie z tego i dane jej będzie uczestniczyć w ostatnim pożegnaniu kochanego męża, z których spędziła tyle pięknych lat.


Zobacz też:
Straszna przepowiednia Jackowskiego na 2022 rok. To stanie się już niebawem








