Reklama
Reklama

Anna Maria Wesołowska przed kamerami jest uśmiechnięta, lecz w życiu ma naprawdę trudno

Anna Maria Wesołowska (65 l.) na wizji nie daje po sobie poznać, jak wielki dramat przeżywa. Dopiero gdy gasną kamery, pozwala sobie na chwilę łez i zadumy. W jej życiu wydarzyło się sporo złego...

Po 8 latach przerwy znów wydaje sprawiedliwe wyroki. Anna Maria Wesołowska wróciła na ekrany w paradokumentalnym serialu telewizyjnym. Formuła programu pozostała taka, jak poprzednio, nowe są jednak sprawy na wokandzie. Dla prowadzącej je sędzi nie przedstawiają one większej trudności. 

Bohaterka programu zachwyca także wyglądem - czas wyjątkowo jest łaskawy dla promieniejącej 65-latki. Jednak gdy gasną światła na planie serialu, w jej oczach pojawia się smutek i tęsknota. 

Ostatni rok był dla niej szczególnie ciężki. Straciła najważniejszego człowieka w swoim życiu i dotknęła ją okrutna choroba. 27 października 2018 roku pochowała w Łodzi Ryszarda Wesołowskiego. Po prawie półwieczu zgodnego małżeństwa jego śmierć spadła na jej rodzinę zbyt niespodziewanie.

Reklama

Już jako nastolatka zachwycała urodą i inteligencją. Była dojrzalsza od równolatków, wiedziała, co będzie robić w przyszłości. I dlatego, choć jako 18-latka na krótko trafiła na plan filmowy, nie wybrała ścieżki artystycznej. Wybrała prawo na Uniwersytecie Łódzkim, które ukończyła w 1982 roku. 

Od dwóch lat była już żoną starszego o 8 lat inżyniera, który wspierał jej prawniczą karierę. A dwa lata później zostali rodzicami pierwszej córki, Dominiki. Izabela przyszła na świat po kolejnych pięciu latach. Obie na drugie imię otrzymały Anna i obie poszły śladami mamy. Po ukończeniu studiów prawniczych, wspólnie założyły kancelarię. 

Kiedy w marcu 2006 roku Anna Maria Wesołowska pojawiła się po raz pierwszy na antenie TVN w todze, ze strony kolegów prawników spotkała ją fala krytyki. Mąż jednak radził jej, by się nie przejmowała. Przejął wtedy wszystkie obowiązki domowe, choć miał na głowie własną firmę! 

Także jemu zawdzięczała pomoc, gdy wpadła na pomysł zapraszania na rozprawy uczniów gimnazjów i liceów. 

Życie układało się im świetnie aż do 25 października ubiegłego roku. 

Czytaj dalej na następnej stronie.

Śmierć Ryszarda była nagła i bolesna.

- Nie umiem jeszcze o tym mówić. Czuję się, jakbym była jedynie połówką. Rocznicę byśmy obchodzili za rok - powiedziała niedawno na antenie Dzień Dobry TVN.

Cios bardzo osłabił jej zdrowie, co wykorzystała podstępna choroba. Zaledwie trzy tygodnie przed rozpoczęciem nagrań do reaktywowanego programu, trafiła w trybie natychmiastowym na blok operacyjny. Chirurdzy usunęli zmianę z mózgu. - Mogę podziękować panu profesorowi, który uratował mi życie - przyznała. 

Pomocną dłoń wyciągnął do niej wtedy szwagier i córki. Wspólnymi siłami udało się doprowadzić do tego, że Anna Maria Wesołowska ze swym czarującym uśmiechem stanęła przed kamerami, nie dając znać po sobie jak bardzo cierpi. 

Teraz najskuteczniejszym lekiem na tęsknotę i chorobę są najmłodsi członkowie rodziny. Szczęśliwie pani sędzia ma liczne grono wnucząt. 

- Babcia kocha bezgranicznie, ale myślę, że refleksyjnie, mądrze. Bywa, że rodzice troszeczkę hodują dzieci, natomiast babcia widzi już w dziecku człowieka, który myśli, czuje, słyszy - przyznała niedawno w jednym z programów śniadaniowych.

***

Zobacz więcej materiałów:

Rewia
Dowiedz się więcej na temat: Anna Maria Wesołowska
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Polecamy